Najtrudniejszy moment
Ostatnio po raz pierwszy ukończyłem RE1 i zginąłem tylko raz - w miejscu, gdzie trzeba dwa posągi ustawić tak, żeby gaz się nie wydostawał. Jeden z nich ustawiłem widocznie nieprawidłowo, bo po włączeniu przycisku gaz wypełnił pomieszczenie. Próbowałem to na szybko przestawić, ale postać padła i musiałem zaczynać od ostatniego zapisu, który nie był dokonany chwilę temu, przez co miałem kawał gry do ponownego przejścia... Mogłem wyjść i wejść jeszcze raz, ale nie wiedziałem, że posągi wrócą do poprzedniej pozycji. Tak to cała gra poszła bez większych problemów.
Teraz gram Chrisem i od początku ciężko jest. Wczoraj się wkurzyłem, bo miałem Game Over. Byle zombiak mnie zagryzł, więc postanowiłem włączyć w menu głównym tryb Beginner. Chcę tylko poznać historię z jego perspektywy, a jego tryb wymusza na mnie omijanie przeciwników, co niezbyt lubię w grze, którą chcę po raz pierwszy ukończyć (z noża korzystał nie będę na pewno). Ta pomniejszona ilość miejsca w inwentarzu też daje w tyłek. No ale od tego jest Beginner, żeby trochę zmiękczyć grę.
Teraz gram Chrisem i od początku ciężko jest. Wczoraj się wkurzyłem, bo miałem Game Over. Byle zombiak mnie zagryzł, więc postanowiłem włączyć w menu głównym tryb Beginner. Chcę tylko poznać historię z jego perspektywy, a jego tryb wymusza na mnie omijanie przeciwników, co niezbyt lubię w grze, którą chcę po raz pierwszy ukończyć (z noża korzystał nie będę na pewno). Ta pomniejszona ilość miejsca w inwentarzu też daje w tyłek. No ale od tego jest Beginner, żeby trochę zmiękczyć grę.
Ostatnio zmieniony śr 01 lut, 2012 przez Devlock, łącznie zmieniany 5 razy.
Nooo mi też huntery napsuły krwi kiedy przechodziłem grę pierwszy raz. Najgorszy moment jest kiedy wychodzisz z kuchni na ten korytarz z początku gry gdzie zombie pożerał kennetha, jeżeli tam szybko nie załatwisz pierwszego huntera to zaatakują cie dwa naraz, a wtedy nawet dla doświadczonego gracza oznacza to pewną śmierć.
Jeżeli oba huntery będą cię atakować w odpowiedniej kolejności to masz śmierć na miejscu bo nawet inventory nie uda ci się włączyć
Jeżeli oba huntery będą cię atakować w odpowiedniej kolejności to masz śmierć na miejscu bo nawet inventory nie uda ci się włączyć
cała gra w 1997 roku była super trudna, nie mając jeszcze psx, łaziłem a to do kumpla, a to do salonu gier playstation, i grałem po trochu, nie skupiając się na napisach, ogólnie, przeszedłem grę dopiero w 98 roku kiedy kupiłem psxextreme z opisem przejścia
teraz, kiedy gram na emulatorze, jest banalnie prosta, ale nadal jest tak samo świetna! nowym residentom mówię stanowcze nie!
Recoil: A my mówimy stanowcze NIE przypadkowej pisowni. Używaj shiftu i interpunkcji w sensowny sposób...
teraz, kiedy gram na emulatorze, jest banalnie prosta, ale nadal jest tak samo świetna! nowym residentom mówię stanowcze nie!
Recoil: A my mówimy stanowcze NIE przypadkowej pisowni. Używaj shiftu i interpunkcji w sensowny sposób...
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez giez, łącznie zmieniany 2 razy.
Tak czytam te wasze problemy i w sumie trochę się wam dziwie ;]
Zombi to w kółko traciły głowy, psy to banał - pistolet i walisz ile wlezie, w sumie nie robi różnicy ile ich jest. To gówno łażące po suficie też jest banalne - bierzemy magnum celujemy w góre i czekamy na moment jak chce drapnąć, na ziemie spadają zwłoki po 1 strzale. Z rzeczy sprawiających trudność, to raz bawiłem się z wężem grając Jill - próbowałem ubić go bez 1 ugryzienia, żeby zobaczyć czy jakoś inaczej będzie, no i żeby nie wracać na zachodnią część rezydencji. Plant42 to można zarżnąć nożem ;] Tyrant pada na 3 strzały z magnum, Chrisem chyba na 4, albo spudłowałem ^^ Grając Chrisem trochę problemów miałem z hunterami na początku, ale potem padają jak muchy przy odrobinie wyczucia jak to gówno skacze Ta gra jest dość trudna jak się gra pierwszy raz i chodzi się w różne miejsca, gdzie nie trzeba oraz nie oszczędza amunicji. To jest chyba w tej grze najlepsze, gdy się nie wie gdzie się idzie i po co, takie np. pierwsze spotkanie z hunterem - patrzysz o coś zielonego ^^ i pochwili skacze i urywa głowę
Zombi to w kółko traciły głowy, psy to banał - pistolet i walisz ile wlezie, w sumie nie robi różnicy ile ich jest. To gówno łażące po suficie też jest banalne - bierzemy magnum celujemy w góre i czekamy na moment jak chce drapnąć, na ziemie spadają zwłoki po 1 strzale. Z rzeczy sprawiających trudność, to raz bawiłem się z wężem grając Jill - próbowałem ubić go bez 1 ugryzienia, żeby zobaczyć czy jakoś inaczej będzie, no i żeby nie wracać na zachodnią część rezydencji. Plant42 to można zarżnąć nożem ;] Tyrant pada na 3 strzały z magnum, Chrisem chyba na 4, albo spudłowałem ^^ Grając Chrisem trochę problemów miałem z hunterami na początku, ale potem padają jak muchy przy odrobinie wyczucia jak to gówno skacze Ta gra jest dość trudna jak się gra pierwszy raz i chodzi się w różne miejsca, gdzie nie trzeba oraz nie oszczędza amunicji. To jest chyba w tej grze najlepsze, gdy się nie wie gdzie się idzie i po co, takie np. pierwsze spotkanie z hunterem - patrzysz o coś zielonego ^^ i pochwili skacze i urywa głowę
W trybie advanced jak i orginal gdy chcemy wyjść z kuchni wyskakuje cutscenka jak zombie schodzi po schodach a potem przechodzi przez drzwi i można go ominąć albo zabić. W trybie advanced (w trybie w którym przeciwnicy mają więcej życia lub jest ich więcej+rzeczy są kompletnie inaczej po ukrywane) ten jeden jedyny zombie w całej grze jest nie podatny na headshoty z shotguna, jest bardzo szybki i ma dużo życia, przyjmuje 3-4 strzały z magnuma zanim padnie. Kiedy go pierwszy raz spotkałem w trybie advanced umierałem niezliczoną ilość razy bo to shotgunem headshota chciałem ustrzelić, a to zaskoczyło mnie jak szybko chodzi.
Jak grałem Jill i miałem final bossa tyranta na lotnisku dla helikopterów. Jakoś wyjątkowo nie wiedząc co robić straciłem dużo czasu. I po tej właśnie dużej starcie czasu, gdy puściłem flare miałem już tylko z 30 s na powalenie tyranta!
I wtedy scena jak z jakiegoś filmu zrzucają mi bazookę i mam 3... 2... 1 i boom w ostatnim momencie powalam tyranta
I wtedy scena jak z jakiegoś filmu zrzucają mi bazookę i mam 3... 2... 1 i boom w ostatnim momencie powalam tyranta
Aktualnie za najtrudniejszy moment uważam obie walki z wężem. Gad jest duży i wytrzymały, a pole bitwy małe. Nigdy nie udało mi się opracować na niego jakiejś specjalnej taktyki, więc idę na wymianę ciosów Może nie jest o tyle trudny co irytujący. Byle kiedy mnie gdzieś zaklinuje i nie mogę się ruszyć.
Co innego było przy pierwszym podejściu do gry Wtedy problemy były na każdym kroku. Gra była bardzo trudna. Jeśli się nie znało angielskiego i nie miało orientacji w terenie jak ja to było wręcz ekstremalnie ciężko.
Co innego było przy pierwszym podejściu do gry Wtedy problemy były na każdym kroku. Gra była bardzo trudna. Jeśli się nie znało angielskiego i nie miało orientacji w terenie jak ja to było wręcz ekstremalnie ciężko.
Gdy grało się jako dziecko, to myślało się jaka ta gra jest trudna, jakie te zagadki są ciężkie do rozwiązania.
Gdy kupiłem kolekcje klasyków na PSN to bez problemu za pierwszym razem przeszedłem 2 w 4h i żadne zagadki w tym nie przeszkadzały. Trójkę może trochę dłużej, ale sytuacja ta sama. Jedynka pod względem zagadek już całkiem była niczym. Czasem myślę że w całej trylogii była najwyżej jedna trochę wymagająca zagadka, a ta seria nigdy nie wymagała myślenia.
Choć jedynka jako całość chyba była najtrudniejsza. Czy to wąż, czy to nawet pająki, oraz Huntery.
Gdy kupiłem kolekcje klasyków na PSN to bez problemu za pierwszym razem przeszedłem 2 w 4h i żadne zagadki w tym nie przeszkadzały. Trójkę może trochę dłużej, ale sytuacja ta sama. Jedynka pod względem zagadek już całkiem była niczym. Czasem myślę że w całej trylogii była najwyżej jedna trochę wymagająca zagadka, a ta seria nigdy nie wymagała myślenia.
Choć jedynka jako całość chyba była najtrudniejsza. Czy to wąż, czy to nawet pająki, oraz Huntery.
Fakt za dzieciaka zagadka z obrazami potrafiła na dłużej zatrzymać. Myśleć trzeba było stricte taktycznie, bo jak się z jednym kluczem latało się po wszystkich drzwiach to amunicje traciliśmy na walkę albo roślinki na życie. A za pierwszym razem wiadomo, kilka razy ten sam korytarz więc zabijało się wszystko co się rusza. Pierwsza walka z wężem faktycznie była ograniczona miejscem i na wymianę ciosów się szło a hunterki dobrym skokiem potrafiły skrócić od razu o głowę
Oglądaj na YouTube - RESIDENT EVIL CGI | WIECZNY MROK EVIL TV odc. 37
PSN - WESKER-DL / społeczność FB - RESIDENT EVIL PL / Grupa FB - EVIL TV FanPage
PSN - WESKER-DL / społeczność FB - RESIDENT EVIL PL / Grupa FB - EVIL TV FanPage
-
- Posty: 860
- Rejestracja: śr 07 lut, 2007
- Lokalizacja: Internet :)
Po bardzo długiej przerwie od pierwszej części Resident Evil uznaję, że prawie sam początek gry to jest coś trudnego. Bo zagadki człowiek zna na pamięć, do czegoś groźniejszego jak np. Hunter, jeszcze kupa drogi. Ale stara szkoła nauczyła, żeby każdy nabój oszczędzać. I tak dzisiaj sam się wydymałem, na piętrze podczas przesuwania posągu olałem zombiaka bliżej drzwi, a drugi "padł" po czterech strzałach i chciałem go dobić nożem. Źle się ustawiłem, zombiaka nie trafiłem, odsunąłem się i byłem wzięty z dwóch stron. Jako samozwańczy weteran roślinki przy sobie nie miałem, już ekwipunek przygotowałem pod targanie trucizny i innych rzeczy. Można się domyślać jak to się skończyło. Przy drugim podejściu za to, w pistolecie zostały mi tylko 2 naboje po dojściu do strażnicy. Shotguna przy sobie nie miałem, noża wrzuciłem głębiej żeby nie kusiło. Nawet nie zabijałem wszystkiego po drodze. To dopiero byłby wstyd, gdyby i pieski mnie zagryzły A już w strażnicy to zaraz boss, no i te skaczące wstrętności, mogę już używać shotguna? Prawda, że mogę? I po uzupełnieniu zapasów wszystkiego, reszta jest już z górki, oczywiście jak nie jest to ten pierwszy raz.
Spoiler!
Re: Najtrudniejszy moment
Najzabawniejsze co mnie chyba spotkało w całej mojej podróży z serią to odkrycie po latach jak potwornie banalne są te ,,arcytrudne" zagadki gdy już zna się język angielski.