Najtrudniejszy moment

Także o Resident Evil: Director's Cut
niaa_maiden
Posty: 25
Rejestracja: ndz 21 gru, 2008
Lokalizacja: Olsztyn

Post autor: niaa_maiden »

Na początku problemem było przejście scenariusza Chrisa. Mało amunicji, miejsca w inventory i o wiele wiecej stworków niż w scenariuszu Jill. Ale jak już wypracowałem strategię (które pokoje najpierw zwiedzać, których przeciwników w pierwszej kolejności unieszkodliwiać), łykam Chris's scenario bez problemu.
Muszę przyznać, że nawet teraz, gdy znam tę część bardzo dobrze, trochę problemów stwarza mi pojawienie się Hunterów (łatwo stracić głowę :smiech6: ) i drugie starcie z wężem. Poza tym, pestka.. :rad7:
Awatar użytkownika
otaku
Posty: 15
Rejestracja: śr 19 sie, 2009
Lokalizacja: ddd

Post autor: otaku »

Najtrudniejszy moment w RE??
Drugie starcie z wężem, małpy w labolatorium i stworzenie tego wytworu chemicznego...
I CAN SEE YOU
Mike Van Fabio
Posty: 3
Rejestracja: czw 20 sie, 2009
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Mike Van Fabio »

Hmm z tego co pamiętam to jak grałem Crisem miałem problemy w kanałach z kieszenią, hunterami które weszły zaraz po akcji z toczącym sie kamieniem i pająk za następnymi drzwiami.
Awatar użytkownika
Alastor
Posty: 33
Rejestracja: pt 26 lut, 2010
Lokalizacja: Opolszczyzna

Post autor: Alastor »

Wąż i powrót do upiornej rezydencji gdzie pojawili się Łowcy, by dotrzymać towarzystwa bohaterom.
Po raz pierwszy zakosztowałem śmierci, a śmierć gorzki ma smak, jest bowiem narodzinami, i strachem, i lękiem przed straszliwą nowością.
Łukasz FCCB
Posty: 14
Rejestracja: pn 01 mar, 2010
Lokalizacja: Czarna Białostocka

Post autor: Łukasz FCCB »

najtrudniejszym momentem na pewno było drugie spotkanie z wężem
Awatar użytkownika
Angela
Posty: 189
Rejestracja: sob 31 maja, 2008
Lokalizacja: Koszalin

Post autor: Angela »

Najtrudniejsze momenty, tak?
Jeżeli chodzi o walkę to według mnie trudne były dwa spotkania z wężem, zawsze kiedy z nim walczę, to mam wrażenie, że za chwilę mnie zabije, powrót do rezydencji dosyć często sprawiał mi kłopot ze względu na huntery. Jeżeli chodzi o zagadki, to miałam problem z obrazami w galerii, nie wiedziałam, w jakiej kolejności wciskać przyciski pod owymi dziełami.
Ostatnio zmieniony ndz 04 kwie, 2010 przez Angela, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
danny
Posty: 9
Rejestracja: ndz 27 gru, 2009
Lokalizacja: Wałbrzych

Post autor: danny »

A dla mnie ( i jak dla większości ) :
Drugie spotkanie z Yawn i powrót do rezydencji z tym drugim to próbowałem chodzić taką drogą aby ich najmniej spotkać...
Fine.....Caution.....Danger..... ??? .....
SagatPL
Posty: 3
Rejestracja: pt 26 lut, 2010
Lokalizacja: PL

Post autor: SagatPL »

Ostatnia walka z Tyrantem :)

Bzdursky: jeszcze ciutkę argumentacji i będzie dobrze.
Ostatnio zmieniony śr 28 kwie, 2010 przez SagatPL, łącznie zmieniany 2 razy.
Chris93
Posty: 1192
Rejestracja: pt 28 sie, 2009
Lokalizacja: Pszczyna

Post autor: Chris93 »

Zdecydowanie pierwsza walka z Yawn (zawsze miałem mało amunicji w scenariuszu Chris'a) jak i powrót do rezydencji gdzie grasowały Huntery i umiały jednym atakiem zabić (mowa o odcinaniu głowy gdzie żaden inny przeciwnik tak nie umiał) :smiech6:
Awatar użytkownika
DoubleFace
Posty: 42
Rejestracja: sob 12 cze, 2010
Lokalizacja: Sztum

Post autor: DoubleFace »

Jak za pierwszym razem grałem to wybrałem Chrisa, co było błędem. Po hojnym w amunicję RE3 (od którego zacząłem swoją walkę z Umbrellą) czekał mnie wielki szok. Po spotkaniu z Rebeccą (gdzie już brakowało amunicji i konieczny był slalom pomiędzy truposzami) i ntym wczytaniu save'a z tego samego miejsca miałem dosyć, załączyłem Jill. Dopiero teraz, po 2 latach odważyłem się wczytać ponownie ten scenariusz na normalu. O dziwo odbyło się bez zgrzytów. Ponadto problemy były zawsze w odnalezieniu się w kanałach i oczywiście te cholerne Huntery, dobrze chociaż, że nie umieją skorzystać ze schodów, wtedy można spokojnie je z Handguna załatwić.

Z Yawnem zawsze dawałem radę w pomieszczeniu z pianinem, ale pierwsze starcie to było wyzwanie, w dodatku grając Chrisem trzeba było potem łazić w te i wewte Rebecca po serum, co było dosyć nudnym przerywnikiem po wymagającej walce.

Z kolei w laboratorium najgorszy był labirynt z lab monsterami. Zazwyczaj nie było problemu z amunicją, ale weź je zastrzel! Już lepiej ucieka przed nimi. Pierwsza walka z Tyrantem, ja z Shotgunem z 2 nabojami i magazynkiem Beretty. Po doświadczeniach z takim Nemesisem jestem pewien, że po mnie. A tu Mr. T powalony moim "potężnym arsenałem", było to dosyć miłe zaskoczenie.,
Awatar użytkownika
Patriko6b
Posty: 82
Rejestracja: czw 03 cze, 2010
Lokalizacja: nie wiem

Post autor: Patriko6b »

DoubleFace, z tym wężem za pierwszym razem nie trzeba walczyć. Wystarczy go wyrolować, brać przedmiot z miejsca, z którego wylazł i uciekać. Jak Ciebie zrani, no to w scenariuszu Jill, pomoże nam Barry (nie wiem czy napewno, postać jest pokazana w cieniu po padnięciu na ziemię, ale w łózku Jil gada "Barry?" ), a w scenariuszu Chrisa, Rebecca.

Ja miałem troche problemu z drugą walką z wężem, z obrazami, a tak pozatym to korzystałem wiele razy z opisu przejścia na MWRC (miałem cały czas go na pasku) :datz: :datz: :hangman:
Czyli ocena mojej gry to :rate0:
- Ty kupilem sobie wlasnie monitor, i na kartonie jest taki znaczek ze szklanka, co on oznacza?
- Że zakup trzeba opić !
Awatar użytkownika
Paul
Posty: 330
Rejestracja: ndz 22 sie, 2010
Lokalizacja: Raccoon City

Post autor: Paul »

Dla mnie najtrudniejszy moment przypadł na spotkaniu z Plant 42, grając Chrisem... Po rzuceniu Rebecce instrukcji sporządzenia trucizny, nie znałem kodu do drzwi z chemikaliami... Nie zabiłem pająków w pokoju bilardowym, gdyż oprócz magazynka nie znalazłem tam wtedy niczego użytecznego... Jakie było moje zdziwienie, gdy po obejściu całego kompleksu mieszkalnego, okazało się, że kod skrywał się przy stole bilardowym... xD Co za wtopa...
Awatar użytkownika
Eternal
Posty: 50
Rejestracja: śr 07 lut, 2007

Post autor: Eternal »

Podczas pierwszych gier w RE1 miałem problemy z wężem, gdyż (chodzi o Jill) nie zdawałem sobie sprawy odnośnie różnej skuteczności naboi do bazooki.
Najdłużej czasu jednak spędziłem przy zagadce z obrazami, aczkolwiek głównym tego powodem był brak znajomości niemieckiego, a niestety taką pierwszą wersję posiadałem.
Drzwi do pomieszczenia, o którym mówisz Paul od zawsze otwierałem na zasadzie traktowania panelu jako zagadki logicznej (światełka zapalały się nie przypadkowo, a według pewnego schematu), aczkolwiek zawsze kiedy wracam po dłuższym czasie do gry mam spore kłopoty aby pokonać ten zamek. Oczywiście pierwsze spotkanie z ta zagadką zatrzymało mnie na ładnych kilkanaście, może i kilkadziesiąt, minut... samo sporządzenie V-Jolta też sprawiło mi nie małą trudność :|
Ostatnio zmieniony wt 14 wrz, 2010 przez Eternal, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Paul
Posty: 330
Rejestracja: ndz 22 sie, 2010
Lokalizacja: Raccoon City

Post autor: Paul »

Eternal pisze:Drzwi do pomieszczenia, o którym mówisz Paul od zawsze otwierałem na zasadzie traktowania panelu jako zagadki logicznej (światełka zapalały się nie przypadkowo, a według pewnego schematu)
Tylko skąd ja biedny miałem o tym wiedzieć przy pierwszym przechodzeniu? Intuicja mi mówiła, że w RE żadne pomieszczenie nie jest tam na darmo, szkoda, że nie przyszło mi do głowy podejść do tego stołu xD
http://pawlotheatrum.bloog.pl/ Mój bloog, na razie eksperymentalny, ale zawsze xD
Awatar użytkownika
Eternal
Posty: 50
Rejestracja: śr 07 lut, 2007

Post autor: Eternal »

Tak jak mówię do otwarcia tych drzwi nie potrzebny był stół bilardowy (chyba przez 3 lata byłem nieświadomy, czemu ten stół ma służyć), a jedynie chwila zabawy przy panelu. Tak jak pisałem drzwi te można otworzyć zarówno przy użyciu metody prób i błędów, albo przy obserwacji zachowania palących się lampek podejść do sprawy logicznie... to nie jest typowy kod na trzy,cztery cyfry gdzie błąd każe nam wracać do początku.

Z pewnością irytującą częścią są również dobermany między rezydencją a leśniczówką, o ile węża jak i wspomniane zagadki można było rozgryźć tak dobermany zawsze sprawiały mi trudność (zapewne z tego powodu, iż szkoda było mi "marnować" efektywniejsze naboje niż te do beretty.
Awatar użytkownika
Paul
Posty: 330
Rejestracja: ndz 22 sie, 2010
Lokalizacja: Raccoon City

Post autor: Paul »

Heh, na logikę możemy też wziąć zagadkę z RE 0, tę z panelem przy końcu wagonu, gdy chcemy włączyć hamulec...

A dobermany niczym złym nie są, gorzej z tymi obrazami, wątpię, by ktoś bez neta i znajomości angielskiego rozwiązał tę zagadkę xD
Ostatnio zmieniony wt 14 wrz, 2010 przez Paul, łącznie zmieniany 1 raz.
http://pawlotheatrum.bloog.pl/ Mój bloog, na razie eksperymentalny, ale zawsze xD
Awatar użytkownika
be-was
Posty: 24
Rejestracja: śr 23 wrz, 2009
Lokalizacja: Toruń

Post autor: be-was »

Drugie spotkanie z Yawn, hunterki w podziemiach i czasem pieski "odpowiednio ułożone".
Awatar użytkownika
iwant2believe
Posty: 5
Rejestracja: wt 19 paź, 2010
Lokalizacja: Rzeszów

Post autor: iwant2believe »

wg mnie to pierwsze spotkanie z hunterami przy pierwszej grze w ten tytol, ale taki najgorszy moment ze pompka malo nie wysiadla to oczywiscie powrot do rezydencji i ponowne spotkanie z hunterami efekt o tyle lepszy ze malo mialem ammo malo zycia i malo itemow

Recoil: A wg. mnie powinieneś używać różnych ciekawych wynalazków typu interpunkcja, alty, czy shifty.
Ostatnio zmieniony wt 19 paź, 2010 przez iwant2believe, łącznie zmieniany 1 raz.
Buczo
Posty: 3
Rejestracja: czw 04 lis, 2010
Lokalizacja: Stąd

Post autor: Buczo »

Pierwsze spotkanie z tyrantem, Danger, szybko się na szczęście złożył colt powa :D. Huntery w willi potrafiły dopiec ale to nic w porównaniu do last fight z tyrantem bez ani jednej apteczki z żółtym paskiem, było hard ^^
Ostatnio zmieniony sob 13 lis, 2010 przez Buczo, łącznie zmieniany 1 raz.
Revi
Posty: 3
Rejestracja: czw 25 lis, 2010
Lokalizacja: Radom

Post autor: Revi »

Sama gra była bardzo trudna,raz się zombi wgryzł i już jest pomarańczowe caution,to naprawdę wnerwiało
ODPOWIEDZ

Wróć do „Resident Evil”