Opinia ze spoilerami(nic nie znaczącymi).
Bardzo długo zabierałem się za ten film, słyszałem same złe opinie, że to najgorsza cześć, że jest to samo zło, że nie wiadomo co tam jeszcze. Sam byłem dość mocno zrażony po części poprzedniej która wydawała mi się być takim tworem, że gdyby ją usunąć z serii, to nic by się nie zmieniło. Pod koniec ubiegłego roku postanowiłem skorzystać z okresu próbnego Netflixa, i nie wiedząc co zawiera oferta, natknąłem się na Final Chapter. Prawdę mówiąc zamierzałem unikać tego filmu tak długo jak to tylko możliwe, oglądając go przy okazji, jeśli bym zdecydował się zakupić jakąś nieistniejącą(edit: jednak istniejącą) składankę tych ,,ponadczasowych dzieł". Podszedłem więc do seansu na czysto, bez żadnych oczekiwań, nie liczyłem na nic, co siedziało w mojej głowie jeszcze podczas nudnego wprowadzenia.
A później? Bawiłem się świetnie! Nie wiem na ile to sprawa mojej obojętności, ale z jakiegoś powodu poczułem się miło zaskoczony. Podkreślam jednak, nie wiem co jarali przedmówcy, ale przynajmniej w stosunku do części poprzednich, nie istnieje tu żadna spójność. Niektóre fakty zostały zmienione, inne były potraktowane jakby Anderson miał totalnie gdzieś że kiedyś ktoś, coś opowiedział inaczej. Niektóre wątki były pominięte, większość znanych postaci porzucona, jednakże uważam jakoby w tym tkwił swego rodzaju objaw geniuszu. Anderson, czy ktokolwiek kto zajmował się konstrukcją scenariusza odciął się od tego czym po części charakteryzowała się ta seria. Uniwersum innego od gier, jednakże dość spójnego jako oddzielny byt. Jak pisałem wyżej, poprzednia część była tragedią, co prawdopodobnie znaczyło wyczerpanie zbioru pomysłów, gdzie to dalej poprowadzić. W tej części zdecydowano to wszystko olać i zrobić zakończenie tak jak tylko chcieli, dlatego zrobiono głupi, niezobowiązujący film w którym absurd goni absurd, mający tylko sprawiać frajdę, i w tej roli spełnił swoje zadanie. Aktor wcielający się w fanatycznego Issaca zagrał odegrał swoją rolę tak jak powinien, grając zresztą niejako dwie role co jest chyba wystarczającym dowodem jego umiejętności, i nie musi wstydzić się swojej kreacji(jakby ktoś nie wierzył to niech zobaczy jak świetnie zagrał w Grze o Tron gdzie jego rola jest jedną z najciekawszych w całym serialu!), a i sama Mila zagrała dostatecznie dobrze. Na szczególną uwagę zasługują wg. mnie sceny górę, takie jak odcięcie palców osobie która usilnie próbowała się wspiąć, czy nagłe usmiercenie dość pozytywnej postaci poprzez zmielenie śmigłem wiatraka. Pod tym względem film się nie patyczkował.
Mimo moich pozytywnych wrażeń nie da się ukryć że jest to film słaby, co udowadniają chyba wszystkie debiutujące postaci, które nie mają nic do zaoferowania, czy nawet taki szczegół jak idiotyczne zakończenie wątku Weskera.
Podsumowując, to nie jest w żadnym wypadku jakaś wyjątkowa pozycja, aczkolwiek jeśli ktoś bał się za nią zabrać tak jak ja, to śmiało może to zrobić i nawet nieźle się bawić, bo mimo wszystko, nie jest też najgorsza.
Pisałem to dosyć zmęczony, mam nadzieję że z sensem
.