To teraz kolej na mnie.
W oryginalne RE2 grałem mając około 11-12 lat. Przechodziłem kilkadziesiąt razy, nigdy się nie nudząc. To samo z resztą z częściami 1 i 3 później.
Minęło 20 lat, teraz mam już żonę i dwójkę dzieci. Nie mam czasu za bardzo na gry, ale udaje mi się kilka wieczorów poświęcić graniu.
Teraz wyszedł nowy RE2 i co? I kombinuję jak mogę, żeby sobie pograć
Przechodzę aktualnie po raz 3.... Nie pamiętam, kiedy ostatni raz przechodziłem jakąkolwiek grę więcej niż raz...
Grając towarzyszą mi te same uczucia, co 20 lat temu. Bać się raczej nie boję, ale się stresuję. Stresuję się w cholerę, a kiedy odpalam grę czuję nerwowość i na samą myśl, że już za chwilę będę przemierzał korytarze RPD ponownie, mam gęsią skórkę.
Ktoś, kto tego nie zna pomyślałby, że jestem chory psychicznie... Bo narażam się z własnej woli na stresy, nerwy i napięcie. Ale Resident Evil tak właśnie na mnie działał. A ja to lubiłem. Niestety, jak lubię części 4 i 5, tak nie potrafiły już one wywołać u mnie tych samych emocji. O RE6 nie wspominam, bo nawet dla takiego fanboya jak ja, ta gra była po prostu słaba. Skończyłem z poczucia obowiązku.
Namiastkę tych uczuć zaoferował mi RE7 - gra dla mnie naprawdę dobra, na pewno najlepsza od czasu RE4 (którego bardzo lubiłem za ten mroczny wiejski klimat).
W RE2 podoba mi się prawie wszystko.
Klimat, grafika (gram na PC i mnie zachwyca), postaci, zagadki, bossowie, ZOMBIAKI (zombiaki w tej części to cudotwórstwo), fabuła....
A napisałem "prawie", bo jest kilka zgrzytów (scenariusze A/B, czasem zachowanie Mr. X jest trochę "dziwne" i jego pojawianie się, zbyt krótki początek w mieście itp.). Wybaczam dlatego, że to w sumie nawet nie jest zwykły remake. To nowa gra bazująca na starej części, która wprowadza wiele zmian a ja jestem w stanie wybaczyć drobne potknięcia, bo całość jest po prostu genialna.
Jak dla mnie 9.5 / 10.