[Tłumaczenie] Angela's Diary

Zablokowany
Chris93
Posty: 1192
Rejestracja: pt 28 sie, 2009
Lokalizacja: Pszczyna

[Tłumaczenie] Angela's Diary

Post autor: Chris93 »

Angela's Diary

Dokument dołączony do “Biohazard: Degeneration limited edition box-set” zawierający opis wydarzeń jakie miały miejsce przed akcją filmu. Angela pisząc pamiętnik często zwraca się do córki Curtisa.


11/8/2005

Dzisiaj oglądałam te zdjęcia. Organizacja Terra-Save na swojej stronie internetowej zamieściła kilka fotografii na których były ofiary zmarłe podczas badań klinicznych przeprowadzonych przez WilPharma’e w Indiach.
Dlaczego oni robią takie okrutne rzeczy? Dlaczego nikt nie jest w stanie powstrzymać ich przed mordowaniem ludzi?
To co się tam dzieje najwyraźniej wykracza poza badania kliniczne. Jeśli to co widziałam na zdjęciach jest prawdą WilPharma popełniła straszną zbrodnię, za którą będzie ścigana. Terra-Save dała również ostrzeżenie, że jeśli władze państwowe nie są w stanie wszcząć postępowania karnego przeciwko WilPharma'ie, organizacja odwoła się bezpośrednio do Międzynarodowego Trybunału Karnego.

(Słowa skierowane do córki Curtisa Miller’a)
Moja Droga...
Zastanawiam się czy nie powinnam była poświecić więcej uwagi słowom twojego ojca. Zwłaszcza, gdy mówił o WilPharma’ie...
Muszę poznać prawdę. Dlaczego WilPharma wybrała na miejsce swoich badań Indie? Dlaczego kryją się ze swoimi eksperymentami?

15/8/2005

Dzisiaj szef wezwał mnie na rozmowę. Powiedział, że policja ma coś na WilPharma’e. Wszystko wskazuje na to, że dostali to od jakiegoś informatora.
Odkąd twój ojciec został aresztowany za włamanie do biura WilPharma'y, moi przełożeni wydają się być ze mnie niezadowoleni. Oczywiście rozumiem to... Moi współpracownicy nie mogą czuć się komfortowo wiedząc, że jestem siostrą kryminalisty.
Zawsze myślałam z pogardą o tym niedojrzałym przestępstwie. To wydarzenie nie może mnie przerosnąć i stać się moim osobistym problemem. Nie można na to pozwolić. Moja drużyna zawsze mówiła, że pomoże mi w kłopotach, nawet jeśli będzie to niezgodne z prawem. Oni wszyscy mają jednak rodziny do wykarmienia i nie powinni się tym zajmować.

Curtis nastawił się przeciwko WilPharmie, odkrył coś podejrzanego w ich badaniach i chciał pokazać to opinii publicznej. Nie sadzę, żeby zrobił cokolwiek złego, nawet teraz, ale muszę przyznać, że przekroczył granicę. Mimo, że jest mi to trudne do zaakceptowania, jego zatrzymanie było słuszne i uzasadnione. Jeśli ja nie umiałabym odróżnić dobra od zła w tej sprawie, nie byłabym godna by dalej wykonywać swoją pracę.

19/8/2005

Opracowanie nowego leku zajmuje dużo czasu i pochłania ogromną ilość pieniędzy. Naukowcy eksperymentują z substancjami chemicznymi, które następnie testowane są na zwierzętach tak długo, aż będzie pewność, że nie zagrażają ich zdrowiu. Wtedy dopiero nowe leki podaje się chorym ludziom i obserwuje czy wywołają pożądane efekty lecznicze. Przez dziesięć lat zainwestowano około dziesięć miliardów dolarów w takie badania, a inwestycja ma na celu wynalezienie doskonałych lekarstw. Oczywiście istnieje ryzyko finansowe. Wszyscy starają się ograniczyć koszty badań i zmniejszyć tym samym czas wprowadzania leków na rynek do najniższego możliwego poziomu. Niektórzy twierdzą, że robienie takich badań za granicą jest tańsze, zwłaszcza w państwach azjatyckich. Na stronie internetowej jakiejś firmy farmaceutycznej ktoś stwierdził, że nie tylko jest taniej, ale jest o wiele więcej chętnych ludzi do pracy. Widać, że nie tylko WilPharma tak robi. Wiele innych firm prowadzi podobne badania, nie możemy więc całej winy zwalić wyłącznie na WilPharma'ę.
Czy Curtis, może wiedzieć coś więcej? WilPharma pozamykała wszystkim usta. W tym mieście ludzie już zapomnieli o tym skandalu, który do niedawna był tak nagłaśniany.

23/08/2005

Dzisiaj pierwsza grupa osób została aresztowana. Było to sześciu studentów ze wschodu, którzy urządzili manifestację przeciwko WilPharma'ie. W pewnym momencie doszło do rękoczynów i studenci zaczęli okładać niektórych pracowników korporacji kijami.

To miejsce całkowicie różni się od innych dużych miast. Wydawało się to niesprawiedliwe wobec studentów, ale oskarżanie WilPharma’y w tym mieście i czasie nie jest dobrym pomysłem. W porównaniu do miasta, które umarło dziesięć lat temu, teraz jest ono bardziej żywe. Dla tutejszych mieszkańców WilPharma, która przyczyniła się do rozwoju tego miejsca nadal zasługuje na pochwałę i nie powinno się doszukiwać ich winy. Bez korporacji farmaceutycznej gospodarka tej aglomeracji nigdy by nie osiągnęła takiego wysokiego poziomu jak dzisiaj. Jednakże istnieją takie dupki jak Davis, który będzie pewnie wybrany jako przedstawiciel obywateli tego miasta w krajowych wyborach odbywających się w Waszyngtonie. To miasto zmieniło się na moich oczach. Nie jest już takie jak za czasów mojego i Curtisa dzieciństwa.

Curtis, co się teraz z Tobą dzieje?

26/8/2005

Dzisiaj nie jestem na służbie, wzięłam dzień wolny, aby przybyć do Waszyngtonu. Dzięki mojemu staremu koledze ze studiów spotkałam się z człowiekiem, który jest naukowcem w przedsiębiorstwie farmaceutycznym. Według niego szanse na powtórzenie się masowych incydentów takich jaki ten z WilPharmy są bardzo małe. Nie oznacza to jednak, że mogą się nigdy nie powtórzyć.
Faktem jest to, że w jego wczesnych latach badań umarł mu tylko jeden pacjent. Nie chciał podać mi szczegółów tej sprawy i szybko zmienił temat. Dla żartów spytałam się, kiedy jego zdaniem WilPharma wprowadzi lek, który ostatnio opracowywała, ale on tylko uśmiechnął się gorzko do mnie. Od czasów tego incydentu wygląda na to, że WilPharma stała się tematem wszystkich korporacji farmaceutycznych. Niektóre małe firmy znajdują się na skraju bankructwa jeżeli takie wypadki będą się powtarzać.
Istnieje jeszcze jakiś powód dla którego WilPharma milczy. Jeśli znowu zdarzy się taki poważny wypadek, to oznacza on koniec również dla tej firmy. Tymczasem wśród obywateli krąży plotka, że WilPharma podpisała jakieś tajne uzgodnienia z Pentagonem. Jednak ta wiadomość nigdy nie została potwierdzona i nic więcej na ten temat nie słyszałam.

27/8/2005

Minęło wiele czasu od kiedy ostatni raz byłam w Waszyngtonie. Postanowiłam odwiedzić dobrze znany mi bar "Kato". Właściciel powiedział mi swoim słabym angielskim, że jego bar jest „jak świeca na wietrze”. Nie zmienił się on nic od ostatniego razu.
Spotkałam tam bardzo ciekawego człowieka. Był to Meksykanin, wyglądał na bogatego i powiedział mi, że odwiedził aż 132 kraje aż do dziś. W tym miejscu znalazł pracę, a do jego obowiązków należy przywożenie porzuconych przez klientów samochodów z powrotem do wypożyczalni. Poświęcił wszystkie swoje pieniądze na podróże po Ameryce. Zapytałam go czy nie widział Curtisa podczas swoich wojaży. Stanowczo odpowiedział - „NIE”.
Oczywiście, nie.

5/9/2005

Opowieści o tym mieście (Raccoon City – przyp. aut.) znowu powróciły. Przed zimą odbędzie się ceremonia poświęcona uczczeniu pamięci zmarłych mieszkańców podczas tego tragicznego wydarzenia. Po dziś dzień, miejsce to otacza około stu milowa, niezamieszkana strefa bezpieczeństwa wokół opustoszałego i już bezimiennego miasta. Rząd i kongres dalej prowadzą dochodzenie w tej sprawie próbując ustalić co tak naprawdę tam się stało. Nic z tych ustaleń nie zostało jednak podane opinii publicznej.
Siedem lat minęło już od tej katastrofy. Życie toczy się dalej, ale jednak w głowie ciągle mam te wspomnienia, jakby to było wczoraj. Wspomnienia, które stają się coraz bardziej jasne dla mnie właśnie teraz.
Miałam dzisiaj telefon od starego przyjaciela. Wygląda na to, że dostał namiary na mnie za pośrednictwem jednego z naszych wspólnych znajomych, kiedy wróciłam z Waszyngtonu parę dni temu. Powiedział mi, że jest ojcem trzech małych córeczek i przeprowadził się już na stałe. Mieliśmy dość długą rozmowę podczas której doradził mi, żebym nie martwiła się przeszłością. Według niego powinnam rozpocząć poszukiwania własnego szczęścia. Może ma racje, ale ja jeszcze nie skończyłam ze swoją przeszłością. Jak mogę ją akceptować skoro nie znam prawdy? Nie mogę, na prawdę nie mogę tego zrozumieć.

13/9/2005

Dzisiaj przybyłam do twojego domu (domu Curtisa – przyp. aut.) wraz z pośrednikiem nieruchomości, aby go wycenił. Jednak w końcu postanowiłam nie sprzedawać tego domu. Jest noc i leżę teraz w łóżko na którym spaliśmy razem w dzieciństwie. To przynosi mi tak wiele wspaniałych wspomnień...

17/09/2005

W końcu miałam okazję by spotkać się z urzędnikiem organizacji Terra-Save. Mężczyzna był sekretarzem generalnym, gdy Curtis nadal dla nich pracował. Był to irytujący gość, który zawsze opowiadał się po stronie intelektu. Zamierzałam uzyskać więcej informacji na temat badań WilPharma'y w Indiach, ale on myślał, że jestem szpiegiem na usługach policji. Ludziom, którzy mają odwagę walczyć z WilPharmą trudno jest funkcjonować w tym mieście. On wie, że ludzie, którzy mają własne zdanie nie są tutaj mile widziani.
Mój rozmówca pomyślał zapewne, że policja nie lubi mnie teraz po wyczynach mojego brata i chcę ocalić reputację Curtisa, który stracił stanowisko w Terra-Save i dlatego wypytuję go o WilPharmę. W końcu nie zapytałam go o to, o co tak naprawdę chciałam zapytać. Co ja do diabła tutaj robię...

29/9/2005

Dzisiaj poszłam na imprezę z moimi kumplami z S.R.T., z okazji przyjęcia nowych rekrutów do naszej drużyny. Greg był pijany i powiedział do mnie bardzo poważnym głosem: "Działania Curtisa były drastyczne, ale zrobił to w słusznej sprawie. Kiedyś stracił to co było dla niego najważniejsze. Prawdopodobnie domyślał się, że tragedia jaka go spotkała może się powtórzyć i chciał to powstrzymać. Nie kalkulował czy został aresztowany czy nie, robił to co mógł. Niewielu ludzi byłoby w stanie pod wpływem impulsu przyjść pod ich siedzibę i pytać o to wszystko, tak jak to zrobił Curtis. Nigdy nie zapomnę tego człowieka, Curtis Miller - lekarz który ratował życie."
Dobrze wiedzieć, że jest ktoś kto dalej w niego wierzy. Poprawił mi się humor, gdy to usłyszałam słowa Grega.

7/10/2005

Ten facet z Terra-Save, którego ostatnio spotkałam, skontaktował się ze mną dzisiaj rano. Powiedział mi, że widział Curtisa, jak wchodził do hotelu „Savoy” w Chicago. Gdy go odnajdę to skończy się to na tym, że nakrzyczę na niego i powiem mu, że jego miejsce jest tutaj w tym mieście i nigdzie indziej.

9/10/2005

Imię Curtisa nie figuruje na liście gości w hotelu „Savoy”. Sprzątaczka, powiedziała mi, że widziała podobnego mężczyznę, gdy pokazałam jej jego zdjęcie. Powiedziała, że mężczyzna mieszkał w pokoju 1438. Z tą informacją poszłam z powrotem do recepcji. Dowiedziałam się, że człowiek, który przebywał w pokoju 1438 pochodził z St. Louis. Wzięłam jego adres zamieszkania i zadzwoniłam do ratusza w tym mieście. Dowiedziałam się, że taki adres nie istnieje. To jest jak poszukiwanie widma.

23/10/2005

Dziś rano otrzymałam list, nadawca twierdzi, że jest dobrym przyjacielem twojego ojca. Nazywa się Forest... Pamiętasz go? Ze względu na ten niedawny incydent z WilPharmą ma kilka wieści na temat Harvardville, więc wysłał tobie ten list. On sam przeprowadził się do Chicago, gdy jego ojciec przeniósł tam swój biznes, dwa lata po tym, gdy sama opuściłaś to miasto. Szkoda, że niewiele o nim wiem. Napisał, że jego marzeniem jest zostać lekarzem, tak samo dobrym jak Twój ojciec. Planuje przyjechać tutaj z przyjaciółmi przed końcem roku. W tym momencie czytam ten list po raz kolejny, jakbym wszystko zapomniała. Obraz twój jakiego nie znałam przyszedł do mojego umysłu.
W tym momencie moje serce wypełnia radość.
Dobranoc.

1/11/2005

Davis przyjechał dzisiaj do szefa. Wdarł się do biura z wściekłością na twarzy. Myślę, że celem jego wizyty jest żądanie wzmocnienia patroli wokół jego domu i WilPharmy. Miasto utraciło swój spokój, od wczoraj gdy jedna z stacji telewizyjnych przygotowała program na temat incydentu WilPharma'y. Słychać pogłoski, że Terra-Save planuje masową manifestację.

7/11/2005

Dziś mieliśmy spotkanie jedno za drugim. Terra-Save planuje demonstrację przed "Conference of The American Medical Drug Association", która odbędzie się za tydzień. Szef jest bardzo nerwowy, gdy mówi się o tej konferencji. Większość obywateli tego miasta nadal milczy na ten temat, tak jakby ich to nie obchodziło. Bez względu na środki masowego przekazu, które robią zamieszanie wokół WilPharmy, to w ogóle nie denerwuje mieszkańców tego miasta. Dzięki temu moja praca jako stróża porządku przebiega dziś spokojnie i bez problemów.
Dziękuję. To miasto jest spokojne jak zawsze.


Tłumaczenie by Chris93
Drobne redakcyjne poprawki by Diadem
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Chris93, łącznie zmieniany 2 razy.
Zablokowany

Wróć do „Tłumaczenia”