Ja uwarzam, że nie jestem użalezniony,ale gdy raz odpale któregoś residenta, to przez czły dzień nie gram w nic innego.
A gdyby moje residenty znikneły to bym zrobił niezłą sieczke na wszystkich dookoła. A tak na poważnie to bym się porządnie wkórzył,ale czuż,pech to pech
Necraria: Postaraj się pisać bardziej poprawnie ortograficznie, bo to w oczy kole
Nałóg czy też nie?
- Las PLagas
- Posty: 9
- Rejestracja: ndz 06 lip, 2008
- Lokalizacja: Kalisz
- Kontakt:
Ostatnio zmieniony pn 07 lip, 2008 przez Las PLagas, łącznie zmieniany 1 raz.
Ja w ogóle mam ogromną słabość do gier Capcomu (DMC, Onimusha, Dino Crisis), natomiast w stosunku do Resident Evil ta słabość jest jeszcze tak ze sto razy mocniejsza - po prostu ją kocham. Grałem w każdą część (nawet w Gaidena i te crapiaste Survivory), widziałem wszystkie filmy (jedynka świetna, reszta każdy wie), czytałem komiksy. Każdą odsłonę (z tych pełnoprawnych) staram się odświeżać minimum kilka razy do roku, a RE2 i RE4 przeszedłem dziesiątki (jeżeli nie setki) razy. Cały czas masteruję wyniki w bonusowych trybach oraz poprawiam czasy w speedrunach. Muzykę z RE często zapuszczam sobie przed spaniem, a na YT odpalam ulubione scenki. Ba, mam nawet fryzurę wzorowaną na Leonie
Tak - jestem uzależniony, bo nie wyobrażam sobie, żebym już nigdy miał nie zagrać, w którąś z moich ulubionych części, które notabene są jednocześnie moimi ulubionymi grami w ogóle.
Tak - jestem uzależniony, bo nie wyobrażam sobie, żebym już nigdy miał nie zagrać, w którąś z moich ulubionych części, które notabene są jednocześnie moimi ulubionymi grami w ogóle.