Resident Evil - czy czas na restart?

Rozmowy o serii Resident Evil na tematy nie pasujące do pozostałych for
Awatar użytkownika
Nemesis US
Posty: 1336
Rejestracja: pn 26 mar, 2007
Lokalizacja: Łęczyca

Resident Evil - czy czas na restart?

Post autor: Nemesis US »

Temat ostatnio mocno mnie zainspirował zwłaszcza patrząc na obecną politykę wydawniczą firmy. Wprawdzie Revelations sprzedało się w całkiem niezłym nakładzie to trzeba przyznać, że już sama marka nie ma takiej siły przebicia jak dawniej. Ostatnią odsłoną, która okazała się prawdziwym sukcesem komercyjnym było RE5 (RE6 miało zejść w 7 mln).

Wg mnie Capcom powinien ostatecznie zdecydować czy wciąż serwować nam po kilka kampanii w jednej odsłonie, pakować w grę tyle skryptów co we wszystkich odsłonach Uncharted czy może jednak wrócić do korzeni, choć z tym to tak nie do końca. Ja tak bym widział nowy początek w serii:

- nowe studio, najlepiej zachodnie z doświadczeniem w tego typu produkcjach
- nowy bohater lub ten sam Chris Redfield ale z zupełnie inną historią, kompletnie odciętą od obecnego kanonu
- gameplay początkowo oparty na skradaniu się, unikaniu starć z większymi grupami, dywersją w kierunku zombiaków i później już walkami w zwarciu, amunicja w śladowych ilościach, w miarę postępów jej ilość rośnie, konstruowanie broni, wyrabianie ammo (jak w RE3 czy ostatnio w Dead Space 3)
- rozwój umiejętności bohatera w zależności od zbierania różnego rodzaju znajdziek, ilości wyeliminowanych wrogów
- balans rozgrywki między walką o przetrwanie a chęcią likwidowania wrogów
- powrót starych znajomych jak Tyrant, Cerberus czy sam Nemek (taki jak w RE3 a nie jak w Operacji Raccoon)
- struktura z otwartym światem, możliwością wykonywanie zadań pobocznych
- grafika na topowym poziomie, bo z tego słynęła seria za czasów GameCube, z interakcją otoczenia, efektami cząsteczkowymi
- bardziej ludzcy bohaterowie a nie gwiazdy kina akcji (patrz: The Last of Us, Walking Dead)
- koniec z co-opem, brak multi

To wszystko jest jak najbardziej do osiągnięcia. Capcom przy swoich dochodach i wsparciem outsourcingu byłoby w stanie przywrócić markę na szczyt. Głęboko w to wierzę. Dziś tylko taka koncepcja miałaby szansę na duży sukces. Ewentualnie coś jak w Evil Within i to nawet tam Mikami chce stworzyć koncepcję otwartego świata (niby nie sandboks ale jednak pewne złudzenie jest).


Co Wy o tym sądzicie?
Awatar użytkownika
Recoil
Moderator
Posty: 3377
Rejestracja: ndz 09 wrz, 2007
Lokalizacja: Perdition City
Kontakt:

Post autor: Recoil »

Resident Evil będący horrorem, a jednocześnie czymś nowym? Losy chociażby Trevora i jego zmagania ze Spencerem i jego obsesjami przy budowaniu Willi, do tego poznalibysmy bliżej losy Lisy i jej matki. Tylko czy Capcom potrafiłby czegoś takiego dokonać? ;)

A więc odpowiadając na Twoje pytanie: tak, zdecydowanie czas na restart. W nowym kierunku.
Ostatnio zmieniony pt 21 mar, 2014 przez Recoil, łącznie zmieniany 1 raz.
Fluid Project
Calm Down People!
It's Just A Little Lie...
Awatar użytkownika
Mr_Zombie
Posty: 846
Rejestracja: czw 08 lut, 2007
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: Mr_Zombie »

Czemu ludzie tak się teraz uparli na restarty/rebooty? Jeżeli już mamy się pozbyć wszystkiego, co do tej pory tworzyło RE, włącznie z fabułą i całym wykreowanym światem, to czemu nie pójść o krok dalej i po prostu nie stworzyć nowego IP? Co mi np. po tym, że Ninja Theory stworzyło nowego DmC i że mamy w nim "Dante" i "Vergila", jeżeli są to kompletnie inne postaci, o kompletnie innych umiejętnościach i charakterach, zaś sama gra różni się znacząco od poprzedniczek pod względem klimatu i rozgrywki?

Żeby RE powróciło do typowego horroru wcale nie trzeba skreślać tego wszystkiego, co seria utworzyła do tej pory, czyli skądinąd bogatej historii. Wystarczy po prostu zmienić typ rozgrywki. Jaki problem wziąć kilku nowych bohaterów (nie-komandosów) i wsadzić ich w sam środek epidemii wirusa? Przecież podobną rzecz Capcom robił już przy okazji Outbreak'a czy gier z serii Survivor. Można by nawet wziąć jedną z mnóstwa istniejących postaci, które pojawiły się kiedyś w grach a zostały odstawione na boczny tor.

To nie jest kwestia rebootu czy zmiany firmy, lecz po prostu kwestia zmiany podejścia do tematu. REmake sprzedał się źle dlatego postanowiono postawić na akcję. RE4 dzięki temu tchnęło w serię nowe życie. Dlatego Capcom idzie teraz w zaparte i coraz to bardziej ładuje do gier z serii jeszcze więcej akcji. Z tym, że przy RE6 się już za bardzo na tą akcję zapatrzyli i faktycznie, tak jak napisałeś, co krok są tam jakieś skryptowane elementy, wybuchy itp. Możliwe, że po krytyce, jaka spadła na RE6, nastąpi kolejna zmiana i już faktyczny powrót do starego klimatu. Zobaczymy. Nie koniecznie musi się to jednak wiązać ze skreśleniem ostatnich 18 lat serii i rozpoczęciem wszystkiego od nowa.
Nemesis US pisze:Ostatnią odsłoną, która okazała się prawdziwym sukcesem komercyjnym było RE5 (RE6 miało zejść w 7 mln).
RE6, stan na grudzień 2013, sprzedał się w nakładzie 5,6 mln kopii i to pomimo miażdżących recenzji. To, że Capcom wymyślił sobie sprzedaż 7 mln nie zmienia faktu, że RE6 jest 3 na liście najlepiej sprzedających się tytułów w historii firmy (patrząc na to jako listę poszczególnych wydań gier; bo np. wszystkie wydania RE4 razem wzięte - RE4, GC, Wii + HD - już przebijają tą liczbę). Gra nie spełniła oczekiwań, ale trudno tu mówić o braku sukcesu komercyjnego.
Nemesis US pisze:Capcom przy swoich dochodach i wsparciem outsourcingu byłoby w stanie przywrócić markę na szczyt. Głęboko w to wierzę.
Popatrzmy na gry Capcomu zrobione przez outsourcing: Dark Void, Bionic Commando, Remember Me, Lost Planet 3, RE: ORC... Nope. Z outsourcowanych gier jedynie bronią się Dead Rising (chociaż nie wiem, jak z DR3) oraz DmC; chociaż ten ostatni jakoś nie cieszył się dobrą sprzedażą (sprzedaż słabsza, niż DMC2).

Capcom tworzy świetne gry gdy robią je wewnętrzne studia firmy. Może nie zawsze wszystko jest idealne i doszlifowane, ale są to gry zazwyczaj unikatowe w swym rodzaju, posiadające swój specyficzny klimat i gameplay. Przecież nawet RE6 - które jest już typową grą akcji - nie jest przynajmniej kalką miliarda innych strzelanek, w których rozgrywka polega na ostrzeliwaniu się zza osłon.

W skrócie:
Odświeżenie gameplay'u i zastąpienie aktualnej szczęśliwej czwórki (Jill, Chrisa, Leona i Ady) nowymi bohaterami? Tak.
Całkowity reboot serii? Nie.
Oddanie serii w ręce jakiejś amerykańskiej firmy? Równie dobrze można pójść krok dalej i zmienić nazwę gry na coś kompletnie innego.
Ostatnio zmieniony pt 21 mar, 2014 przez Mr_Zombie, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kosior
Posty: 8
Rejestracja: wt 06 mar, 2007
Lokalizacja: Łódzkie

Post autor: Kosior »

Że się tak wtrącę.

Mnie najbardziej odpowiadały czasy od RE 1 po RE Zero, czasy gdzie siedzieliśmy w zainfekowanym Raccoon City i mieliśmy za zadanie uratować własne dupsko przed wynaturzeniami zaserwowanymi przez Umbrellę (Code V już odstępuje od Raccoon, ale to nadal dobra gra w tym samym klimacie co poprzedniczki).

Te czasy są już legendarne i zostały tak przedstawione, że nawet w reboocie cięzko byłoby te wydarzenia jakoś inaczej przedstawić - ot dostalibyśmy trochę przeinaczoną wersje tego co już znamy. Poza tym - chyba naprawdę mało komu by się spodobało skreślenie tamtego fragmentu serii.

Jeśli chodzi o RE 4 i dalej - tu już można polemizować. Mnie osobiście nie podoba się droga po której kroczy seria, śmiem twierdzić że to równia pochyła, choć nadal seria jest bardzo popularna, nie można jej odmówić sukcesów finansowych - pisał o tym Mr. Zombie, ale do mnie jakoś nie przemawia to co teraz dzieje się w kolejnych odsłonach. Dla mnie RE to Umbrella, zombiaki, Tyrant, Wesker, wirus T itd. Niekoniecznie natomiast sprawdzone gwiazdy tych gier - Jill, Leon, Claire i Chris (choć osobiście mam do nich wielki sentyment). Spokojnie jako protagonistę można wpakować kogoś nowego. Może posunąć się do stworzenia gry poświęconej Weskerowi, albo Adzie (jako głównym postaciom mam na myśli) - wszystko z okresu infekcji w RC

Moja recepta - częściowy reboot - olać to co działo się od RE 3 do tej pory. Wrócić do Raccoon, opisując inne wydarzenia z perspektywy innych, nowych bohaterów, bądź starych, odstawionych na bok, których historia ni3e została za bardzo rozwinięta. Niby coś takiego mieliśmy w postaci ORC, ale nie do końca o takie coś mi chodzi, choć po części mógłby być to wzór.

Wtórne? Może. Ale podejrzewam że spora część fanów byłaby z takiego układu zadowolona bardziej niż z brnięcia dalej w płytką historię rodem z filmów akcji, ledwo ocierających się o horror.
Ostatnio zmieniony pt 21 mar, 2014 przez Kosior, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kiedy drzwi zatrzasną się za waszymi plecami i nie będzie już odwrotu, to co czeka w ciemnościach, stanie się waszym jedynym przeznaczeniem."
Awatar użytkownika
RON!N
Posty: 1703
Rejestracja: wt 20 lut, 2007
Lokalizacja:
Kontakt:

Post autor: RON!N »

Tak na prawdę, Capcom, ma troszkę związane ręce. Posiada markę w postaci Resident Evil, ale aby ta kura znosiła jajka potrzeba dać jej odpowiedniej paszy. W dzisiejszych czasach, gdzie każdy szuka tylko świetnej grafiki, fizyki i ogólnego 'powera', trudno wdrożyć nawet poprawione mechanizmy z pierwszych części gry. Powiedzmy sobie szczerze, jest to niemożliwe. Wystarczy spojrzeć na serię Silent Hill, która na siłę próbowała utrzymać status gry rodem Survivor Horror, a z tytułu na tytuł wygląda jak kolejne dziecko specjalnej troski które nawet Media Markt sprzedaje za 20 zł w wersji na PS3. Nie tędy droga.

Reboot co da? Według mnie nic nie da bo tytuł i tak będzie postrzegany jako kolejne dzieło tego tej samej matki i ojca. Jak dla mnie powinni serię definitywnie zakończyć jakimś wieńczącym tytułem. Domknąć wątki, wyjaśnić co się stało z danymi postaciami, wytłumaczyć męczące fanów problemy/tematy i odpuścić dalsze historie. Skupić się ewentualnie na czymś nowym, świeżym. Mody na sukces się robi. Bo fan i tak głównie męczy to, co się pojawiło do 2000 roku ;)
YouTube | Twitch | Instagram | Twitter
Nadchodzący zlot fanów: 2023
Awatar użytkownika
Nemesis US
Posty: 1336
Rejestracja: pn 26 mar, 2007
Lokalizacja: Łęczyca

Post autor: Nemesis US »

Dla mnie potrzeba restartu. Nawet w kwestii bohaterów. Dziś patrząc na takiego Chris'a widzę prostego eksterminatora B.O.W.. Potrzeba bardziej ludzkiego okazania strachu, oblicza. Wiem, że postacie takie jak Jiill czy Leon to już zaprawieni w boju agenci jednak czas na novum w temacie.

Zombie, nie wiem co chcesz od DmC - ja zaliczyłem grę cztery razy bo jest tak dobra. Resety to fajna sprawa i wystarczy wspomnieć na DmC czy TR.
Awatar użytkownika
J.Krauser
Posty: 1715
Rejestracja: sob 01 maja, 2010
Lokalizacja: Blackland

Post autor: J.Krauser »

Problem w tym że każdy bohater prędzej czy później zamienia się w terminatora. Leon w dwójce nie wiedział co się dzieje, po czym w czwórce już był mega kozakiem. To samo stało się z Chrisem, Jill i innymi.

Z resztą patrząc na konkurencję - Dead Space, to samo dotknęło Isaaca. Na Ishimurze był bezbronnym człowieczkiem, a na Sprawl już zamienił się w maszynę do eliminowania Necromorphów. O trójce nawet nie wspominam.
One man forced to seek REVENGE
Awatar użytkownika
Diadem
Posty: 1877
Rejestracja: sob 16 cze, 2007
Lokalizacja: Sosnowiec

Post autor: Diadem »

J.Krauser pisze:Problem w tym że każdy bohater prędzej czy później zamienia się w terminatora. Leon w dwójce nie wiedział co się dzieje, po czym w czwórce już był mega kozakiem. To samo stało się z Chrisem, Jill i innymi.
Zgadza się, ale są też postacie jeszcze nie zaprzepaszczone. Pierwszy dobry przykład to Rebecca. Kolejny to Barry, którego słabym punktem jest rodzina.

Niedokończonych wątków jest masa i na nich powinien oprzeć się nowy Resident.
- Rebecca i Billy
- Barry i jego rodzina
- odwiedzenie ruin willi Spencera/ruin Raccoon City
- motyw Manueli Hidalgo
- UBCS Carlos i Nicholai
- USS HUNK, jego życie i twórczość
- Steve Burnside, jego życie po życiu
- komputer UMF-13, co się stało z wiedzą korporacji
- czy tak jak pisał Recoil, przedstawić losy rodziny Trevor, początki Umbrelli.

Problem jest chyba w tym, że gracze lubią mięśniaka Chrisa, cwaniaka Leona, nieuchwytną Adę w salcie na obcasach, czy opanowaną w każdej sytuacji Jill. Ze słabymi nikt się nie identyfikuje. Bohater to musi być bohater.
Awatar użytkownika
Nemesis US
Posty: 1336
Rejestracja: pn 26 mar, 2007
Lokalizacja: Łęczyca

Post autor: Nemesis US »

Zgadzam się z Tobą ale te gwiazdy już powoli zbliżają się do ragi super-bohaterów. Już w RE6 mieliśmy takie trochę Avengers - oni kontra reszta świata. Tutaj potrzeba zacząć od podstaw, genezy, charakteru, bardziej ludzkich cech

Akurat w przypadku Isaac'a było to stopniowe i nie do końca był on jakimś terminatorem bo w każdej części walczył o przetrwanie i okazywał strach.
Ostatnio zmieniony sob 22 mar, 2014 przez Nemesis US, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kosior
Posty: 8
Rejestracja: wt 06 mar, 2007
Lokalizacja: Łódzkie

Post autor: Kosior »

Mamy z Diademem podobne zdanie widze. Mozliwosci zeby seria wrocila na właściwie tory jest mnóstwo. Gracze pewnie lubia właśnie tych głównych bohaterów ale nowa ciekawa historia tez mogla by coniektórych przekonac i przyciagnac do gry. Wbrew pozorom myślę że ludziom mawet bardziej by się taki powrót do przeszłości spodobał. Byłaby to odskocznia od tego w co zabrnął juź Capcom a jeśli zostałoby to dobrze podane śmiało by się przyjęło.
"Kiedy drzwi zatrzasną się za waszymi plecami i nie będzie już odwrotu, to co czeka w ciemnościach, stanie się waszym jedynym przeznaczeniem."
Awatar użytkownika
Diadem
Posty: 1877
Rejestracja: sob 16 cze, 2007
Lokalizacja: Sosnowiec

Post autor: Diadem »

NemesisUS pisze:Zgadzam się z Tobą ale te gwiazdy już powoli zbliżają się do ragi super-bohaterów. Już w RE6 mieliśmy takie trochę Avengers - oni kontra reszta świata. Tutaj potrzeba zacząć od podstaw, genezy, charakteru, bardziej ludzkich cech
Fajnie by się było cofnąć w czasie, jest tylko jeden minus takiej sytuacji. Znamy zakończenie.
Wyobraźmy sobie, że Capcom funduje nam powrót do czasów powstawania korporacji, albo do Raccoon City, jeszcze przed zniszczeniem. Niby fajna sprawa, tylko, że grając my już znamy zakończenie. Wiemy, że z tego miasta zostaną ruiny. To trochę odbiera klimat, nie daje zaskoczenia, nie daje wyboru. Zapewne pokazane byłyby jakieś szczegóły, smaczki, poznalibyśmy jak do tego wszystkiego doszło dokładnie, ale faktów fabularnych już się nie zmieni. Taki reset mógłby być strasznie odgrzewany, przewidywalny, w końcu nieciekawy. Trzeba by to naprawdę dobrze przemyśleć i wykonać by zaciekawić graczy, nie być zbyt odtwórczym.

Od głębokiego restartu, cofania się w przeszłość, wolałbym już powrót do zniszczonego Raccoon. To prawda, że bohaterowie stali się superbohaterami, ale każdy może się stoczyć :smiech3: Do tej pory uwidaczniano siłę bohaterów, teraz trzeba by było pokazać, że mają też słabości. Ponadto dużą rolę gra "ciemna strona mocy". Jeżeli Capcom zdoła mi wbić w czaszkę, że istnieje coś podobnego do Umbrelli (lub Umbrella zmartwychwstała), coś co ma swoje macki wszędzie, to Bohaterowie nie będą już takimi wielkimi bohaterami. Znowu będzie można poczuć, że gdzieś, coś, ich kontroluje, że to jest silne, że trzeba wspiąć się na wyżyny by z tym walczyć.

Ktoś napisał, że zombie to żaden przeciwnik, że z tego nie da się zrobić survival-horroru. To nie zombie mają straszyć. Straszyć ma bezsilność wobec czegoś co Cię otacza, kontroluje, a nie możesz z tym walczyć, bo to jest, wpływa na Ciebie, a Ty możesz się tylko bronić, a nie możesz tego na dobre pokonać.
Awatar użytkownika
Mr_Zombie
Posty: 846
Rejestracja: czw 08 lut, 2007
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: Mr_Zombie »

Nemesis US pisze: Zombie, nie wiem co chcesz od DmC - ja zaliczyłem grę cztery razy bo jest tak dobra. Resety to fajna sprawa i wystarczy wspomnieć na DmC czy TR.
Czy sama gra jest dobra? W to nie wątpię. Jednak reboot oznacza usunięcie czegoś, co teraz istnieje, na rzecz czegoś nowego, innego, nie koniecznie lepszego. Pod tym względem DmC jest słaby. Stare DMC były dużo bardziej techniczne i trudniejsze - DmC jest bardziej arcade'owy, z mnóstwem (zbędnych) elementów platformowych, przerywaniem akcji cut-scenkami (nigdy się nie spodziewałem, że będę miał w Devilu momenty, kiedy będę musiał wolno iść za NPC'em i wysłuchiwać jej gadania :|) Bliżej tej grze do God of War niż DMC. Do tego brak tego typowo japońskiego (powiedzmy "anime") klimatu, gdzie wszystko jest over-the-top, a zamiast tego próba stworzenia poważnej fabuły, pełnej pseudospołecznego komentarza i mało subtelnej krytyki pewnej amerykańskiej telewizji. Jeżeli to byłby spin-off (wciąż mam nadzieję na prawdziwe DMC5) to ok. Jeżeli ma to zastąpić stare DMC, to ja dziękuję.

O Tomb Raiderze to się nawet nie chcę rozwodzić. Zabrano nam serię, której główną siłą były skomplikowane elementy platformowe, eksploracja (widzę wyjście - muszę kombinować, jak się tam dostać unikając śmiertelnych pułapek) i rozwiązywanie zagadek, nieraz rozciągających się na całe lokacje. Zamiast tego dostajemy grę, w której mordujemy fale przeciwników (np. poprzez poderżnięcie gardła czy wbicie topora w głowę), skryptowane elementy, QTE, automatyczne elementy platformowe (w których naprawdę bardzo trudno zginąć) i opcjonalne grobowce, w których rozwiązanie zagadki trwa nie dłużej, niż 5 minut. :/ Ponownie - nie twierdzę, że gra jest zła; twierdzę jednak, że jest to gra tak różna od standardowych Tomb Raiderów, że równie dobrze można by ją nazwać kompletnie inaczej, a nikt by nie zauważył różnicy.

Dla mnie reset to nie jest dobry pomysł, szczególnie, gdy po resecie nowe gry mało przypominają starą serię, bądź w procesie resetu zapomina się o pewnych istotnych czynnikach, z których dane gry słynęły. Jest to wytknięcie się na fanów, którzy do tej pory byli wierni serii, by przypodobać się nowym ludziom (DmC tutaj zawiódł, bo nowa gra ma mniejszą sprzedaż, niż uznawana za najgorszą część serii - DMC2). Podobna sytuacja zresztą w RE już się pojawiła - RE4 całkowicie zerwał ze starym gameplay'em i survivor-horrorem, stając się typową grą akcji, w której Leon rzuca cięte teksty do przeciwników a Ada robi salta w chińskiej sukience i szpilkach. To był właśnie reboot; jasne - został (wówczas) Leon i Ada, ale pełnili inne role, mieli inne charaktery; sprawa Umbrelli została sprzątnięta pod dywan i dostaliśmy kompletnie nowych przeciwników i bestiariusz. Jasne, gra przyciągnęła rzesze nowych fanów, ale jednocześnie spowodowała, że wiele osób, które interesowały się RE od 1996 roku, zakończyło z nią przygodę.
Nemesis US pisze:Zgadzam się z Tobą ale te gwiazdy już powoli zbliżają się do ragi super-bohaterów. Już w RE6 mieliśmy takie trochę Avengers - oni kontra reszta świata. Tutaj potrzeba zacząć od podstaw, genezy, charakteru, bardziej ludzkich cech
Ale bohaterowie RE6 mają ludzkie cechy. Historia Chrisa zaczyna się od tego, że zastajemy go zapijającego klina w barze, próbując za wszelką cenę zapomnieć o tym, że po raz kolejny stracił cały oddział; potem wielokrotnie podczas misji się załamuje bądź kieruje nim gniew. Helena przez pierwsze dwa rozdziały desperacko próbuje uratować siostrę tylko po to, by potem widzieć, jak ginie. Sherry i Jake wielokrotnie poruszają temat grzechów swoich ojców i jak to wpływa na ich życie. Ba, jeżeli dobrze pamiętam, to jest właśnie pierwsza oficjalna misja Sherry. Jedyną postacią, która od samego początku śmieje się w twarz niebezpieczeństwu, jest Jake - ale to jest też wpisane w jego charakter, gdyż jest to najemnik, który od dziecka zajmuje się walką za pieniądze i nic innego go nie obchodzi. Gdyby zostawić te same cut-scenki, ale gameplay w tej grze nie polegał na wybijaniu setek potworów i wykonywaniu na nich ciosów, których nie powstydziliby się zawodnicy WWE, nie mówiłbyś, że to super-bohaterowie. I odwrotnie, gdyby żywcem wziąć cut-scenki z REmake, ale zmienić gameplay na taki, jaki jest w RE4, RE5 i RE6, to również mówiłbyś o ówczesnej Jill czy Chrisie jako o super bohaterach. To, w jaki sposób postacie są postrzegane, mocno zależy od kontekstu - w tym przypadku jest to gameplay.
Awatar użytkownika
Nemesis US
Posty: 1336
Rejestracja: pn 26 mar, 2007
Lokalizacja: Łęczyca

Post autor: Nemesis US »

Nie musisz mi tego tłumaczyć bo dobrze o tym wiem. Faktem jest, że dziś to zachodni bohaterowie są bardziej wyraziści.
Awatar użytkownika
Mr_Zombie
Posty: 846
Rejestracja: czw 08 lut, 2007
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: Mr_Zombie »

Co rozumiesz przez "bardziej wyraziści"? Bo przed chwilą mówiliśmy po prostu o ludzkich bohaterach, a bohater wyrazisty niekoniecznie musi być ludzki.

Nie lubię też posługiwania się też takimi ogólnikami jak "zachodni bohaterowie są bardziej wyraziści". Co to oznacza? Że każda gra produkcji zachodniej ma lepiej zdefiniowanych bohaterów, niż każda gra wschodnia (japońska)? Że w produkcjach zachodnich nie pojawiają się postacie stereotypowe, pewne archetypy, bądź po prostu postacie psychologicznie płaskie? Że oddanie serii w ręce zachodniego studia automatycznie sprawiłoby, że scenariusz i postacie w nim się znajdujące nagle otrzymałyby +100 punktów do jakości?
Awatar użytkownika
Kosior
Posty: 8
Rejestracja: wt 06 mar, 2007
Lokalizacja: Łódzkie

Post autor: Kosior »

Ja myślę że wyrazistość bohaterów zależy od tego jak gracze indywidualnie ich odbierają. Dla mnie np. najbardziej wyrazista w RE (ogólnie) zawsze była Jill i to z nią najmocniej się zżyłem (a że jestem fanem klasycznej serii - najczęściej wracam właśnie do części z Jill - RE i RE 3).
Innym przykładem może być wspominany DMC (akurat 3 bo nie grałem w 1 i 2) - tam najbardziej wyrazisty był dla mnie Vergil, ale tylko tamten Vergil. Tego z DmC uważam za kiepską podróbkę.

Tak naprawdę chyba nie ma znaczenia czy produkcja jest zachodnia, czy wschodnia, liczy się dobrze opowiedziana historia i zarys postaci - jesli fabuła i główny bohater jest ok to i całość jest ok, bez znaczenia jaka to produkcja.


A co do reboota - z jednej strony powrót do niedokończonych wątków - ok - początki korporacji, niedopowiedziane historie odstawionych na bok postaci itd. Mogłoby być ok, ale gdyby nie było, albo gdyby spieprzono sposób podania tego wszystkiego fani uznali by pewnie że seria już wyłącznie rozmienia się na drobne, bo ani to do przodu nie idzie, a jak się cofa to gówno z tego wychodzi. Podejrzewam że wtedy seria faktycznie skończyłaby się na dobre, więc może Capcom nie chce ryzykować i woli pchać ten wózek do przodu.
Ostatnio zmieniony sob 22 mar, 2014 przez Kosior, łącznie zmieniany 2 razy.
"Kiedy drzwi zatrzasną się za waszymi plecami i nie będzie już odwrotu, to co czeka w ciemnościach, stanie się waszym jedynym przeznaczeniem."
Awatar użytkownika
J.Krauser
Posty: 1715
Rejestracja: sob 01 maja, 2010
Lokalizacja: Blackland

Post autor: J.Krauser »

Mr_Zombie pisze:Że oddanie serii w ręce zachodniego studia automatycznie sprawiłoby, że scenariusz i postacie w nim się znajdujące nagle otrzymałyby +100 punktów do jakości?
To akurat prawda. Zauważ że gry japońskie stały się mocno archaiczne - FF, DMC4, RE, MGS itd. Stanęły w rozwoju w czasach gdy były PS2 i GameCube i na dalszych konsolach nic się nie zmienia czego nie można powiedzieć o grach z angielskiego frontu.

Najlepszym przykładem niech będzie FOX Engine. Kojima budował go kilka lat, miał to być silnik, który urwie nam głowy. A tu przyszło PS4 i mózgi z Kanady zbudowały SnowDrop Engine. Silnik gdzie śnieg reaguje na zmianę pogody, system zniszczeń jest w czasie rzeczywistym. Założę się że Kojima rwie włosy z głowy, bo coś co budował przez tak długi okres czasu, jest na starcie przeżytkiem z poprzedniej generacji.
One man forced to seek REVENGE
Awatar użytkownika
Nemesis US
Posty: 1336
Rejestracja: pn 26 mar, 2007
Lokalizacja: Łęczyca

Post autor: Nemesis US »

Mr_Zombie pisze:Co rozumiesz przez "bardziej wyraziści"? Bo przed chwilą mówiliśmy po prostu o ludzkich bohaterach, a bohater wyrazisty niekoniecznie musi być ludzki.

Nie lubię też posługiwania się też takimi ogólnikami jak "zachodni bohaterowie są bardziej wyraziści". Co to oznacza? Że każda gra produkcji zachodniej ma lepiej zdefiniowanych bohaterów, niż każda gra wschodnia (japońska)? Że w produkcjach zachodnich nie pojawiają się postacie stereotypowe, pewne archetypy, bądź po prostu postacie psychologicznie płaskie? Że oddanie serii w ręce zachodniego studia automatycznie sprawiłoby, że scenariusz i postacie w nim się znajdujące nagle otrzymałyby +100 punktów do jakości?
Chrzanisz bzdury teraz. A ja powiem tylko jedno - Rockstar i znajdź mi bardziej wyrazistego japońskiego bohatera. Wyjątkiem na tym polu jest obecnie seria MGS. Nie powiesz mi, że japończycy potrafią tworzyć bardziej wyrazistych bohaterów niż Amerykanie czy Europejczycy. Oczywiście, kocham japońską szkołę gamedevu bo dostarczyła niesamowite postaci takie jak z Silent Hilla czy Residentów ale dziś one wyraźnie odstają od takiego Joela czy Ellie a o grach pokroju GTA V nawet nie wspominam.

Dawniej, za czasów PSX'a nawet fikcyjne postacie takie jak Crash, Spyro czy nawet sir Daniel Fartesque to czysto-zachodni nurt designu i przebijały bohaterów z Japonii na wylot. I tak już pozostało. Japończycy nie potrafią odnajdywać się ani w platformerach (prócz Nintendo) ani w FPS'ach. Ich mocną stroną są RPG, slashery, bijatyki, itd.

Wtedy jednak nikomu to nie przeszkadzało bo Wschód bronił się pięknymi tytułami, niezapomnianymi markami o których wciąż się mówi. Dzisiaj jednak ta poprzeczka jest postawiona po prostu wyżej i stąd te moje rozkminy.
Ostatnio zmieniony ndz 23 mar, 2014 przez Nemesis US, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
J.Krauser
Posty: 1715
Rejestracja: sob 01 maja, 2010
Lokalizacja: Blackland

Post autor: J.Krauser »

Brać GTA za przykład.. I to jeszcze V.. Co za fail. Piąta część ma tak płytkie postacie że byle ściana w japońskiej grze ma głębszą historię. Zachód owszem, rozwija się ciągle ale mówić że Rockstar ma lepsze postacie to już przesada.

Bogaty koleś z przeszłością kryminalisty, czarnoskóry murzyn, który chce coś osiągnąć i wiecznie ma dylematy czy beznadziejny Trevor, którego wymyślili już na szybko. Jedyną postacią, która zapada w pamięć to Lamar Davis. Taki powinien być główny czarnoskóry bohater, a nie chłoptaś udający badguy'a.

Bardziej wyraziste postacie niż te w GTA V są chociażby w Tekkenie. Jina zna każdy i kojarzy z marką. To samo Chun Li czy Ryu i Ken. Dante to marka sama w sobie.

Idź Nemesis pisać głupoty gdzie indziej. Z tym że japońscy developerzy zastygli w miejscu miałeś rację ale windując Rockstar na piedestał- przesadzasz i chrzanisz bzdury. R* miał zawsze najpłytsze postacie i chociażby bohaterowie z RE ich przerastają.

by Deus Ex: Tutaj piszemy, czy i dlaczego restart serii jest potrzebny, a nie co ślina na język przyniesie.
Ostatnio zmieniony ndz 23 mar, 2014 przez J.Krauser, łącznie zmieniany 1 raz.
One man forced to seek REVENGE
Awatar użytkownika
Nemesis US
Posty: 1336
Rejestracja: pn 26 mar, 2007
Lokalizacja: Łęczyca

Post autor: Nemesis US »

Sorry Deus ale mnie krew zalewa jak ktoś pisze, że postacie z RE są bardziej wyraziści niż ci z gier Rockstara.

Wyrazista postać to taka z prawdziwie ludzkim charakterem a nie będącą wydmuszką. Dziś już niestety trochę tak to wygląda. Pokaż mi bardziej nacechowanego bohatera niż John Marston z RDR to pogadamy i to jeszcze najlepiej z naszej ukochanej serii.

Ty w ogóle grałeś w GTA V czy tylko na YT widziałeś?
Awatar użytkownika
J.Krauser
Posty: 1715
Rejestracja: sob 01 maja, 2010
Lokalizacja: Blackland

Post autor: J.Krauser »

Nemesis US pisze:Ty w ogóle grałeś w GTA V czy tylko na YT widziałeś?
A ty kupiłaś za własne pieniądze czy musiałaś komuś znowu ukraść?

by Deus Ex: Po raz drugi upominam, trzeciego razu nie będzie...

I sprecyzuj co znaczy "nacechowanego", rozwiń swą wypowiedź, a nie rzucasz ogólniki że ktoś tam jest najlepszy.
Ostatnio zmieniony ndz 23 mar, 2014 przez J.Krauser, łącznie zmieniany 3 razy.
One man forced to seek REVENGE
ODPOWIEDZ

Wróć do „Pozostałe (ogólne) dyskusje o serii”