kal3jdoskop pisze: Czyli jak nie uda ci się ukończyć planszy bez obrażeń za pierwszym, drugim (trzecim?) razem, musisz "downgradeować" swoją postać.
W obniżeniu poziomu postaci nie ma nic złego.
Tryb Raid Mode w Revelations znacznie dłużej utrzymał mnie przy grze aniżeli w wersji DS. Szkoda, że ten tryb jest niejako zamknięty i już nawet eventy mnie nie pociągają bo i tak w pewnym momencie brakuje motywacji do gry.
Ostatnio zmieniony ndz 02 lut, 2014 przez Finka, łącznie zmieniany 1 raz.
W piątkowe wieczory nie odpowiadam za swoje posty.
Finka pisze:Tryb Raid Mode w Revelations znacznie dłużej utrzymał mnie przy grze aniżeli w wersji DS. Szkoda, że ten tryb jest niejako zamknięty i już nawet eventy mnie nie pociągają bo i tak w pewnym momencie brakuje motywacji do gry.
W wersję DS-ową nie grałem, ale zdecydowanie zgadzam się co do tego, że mocno "jednorazowy" to tryb. Niby w takich najemnikach (w różnych częściach) robi się właściwie zawsze to samo, do tego na ograniczonych, "arenowych" planszach, a mimo to całkiem nieźle w tym trybie z "regrywalnością", w szturmie już nie da się tego odczuć.
Ale źle nie jest - jakieś 2-3 tygodnie temu podszedłem jeszcze raz do niego i przyznam, że po kilku "próbnych" planszach skończyłem z dużo lepszymi wrażeniami (a na pewno mniej "sceptycznymi"). Spodobał mi się taki drobiazg jak krótka fraza wypowiadana na początku i końcu planszy, niby detal, ale dla mnie o tyle fajny, że dający możliwość "wypowiedzenia się" postaciom, które nie rzekły słowa podczas "fabularnego" trybu (vide Rachel Foley przed mutacją, swoją drogą szkoda, że tego filmiku z nieszczesną agentką przed "śmiercią" nie wrzucono do gry w formie bonusu).
Chcę, aby człowiek wyciągał rękę do człowieka. Aby starał się pojąć, że zło jest często wewnętrzną klęską tego, kto to zło czyni.
Jan Dobraczyński, "Najeźdźcy" (rozdział "Od autora")
Jam mam odmienne zdanie jakoś w szturm w RE Reveletions gra mi się o wiele lepiej i nie odczuwam jakiegoś zażenowania czy monotonności. Ten tryb przyciągną mnie bardziej niż najemnicy w RE 5. Uważam, że ten tryb jest trochę niedoceniany.
Również moim zdaniem Szturm jest świetny - bardzo rozbudowany, wymagający, czasochłonny i nastawiony na kooperację tryb. Spędziłem w nim o wiele więcej czasu niż w kampanii i nawet bawiłem się lepiej. Jest co masterować. Szkoda, że jakiś jego odpowiednik nie znalazł się w RE6.
Mnie Revelations bardziej się spodobało niż RE6, ponieważ jest jakaś namiastka starego klimatu, można się "skołować" w lokacjach, tyle że zamiast tych kreatur mogłyby być prawdziwe zombiaki. Wtedy to już byłoby przemiodnie.
PaLa, A ile można w kółko tłuc zombiaki? :>
RE to nie tylko zombiaki, to generalnie eksperymenty, kreatury i broń biologiczna.
Mi się osobiście bardzo podobało rozwiązanie z wirusem T-Abyss zastosowane w RE:R.
Dzięki temu gra wniosła innowacje, która tym razem dobrze się przyjęła.
Nie wiem, jak was ale mnie osobiście zaciekawił nowy wirus i w trakcie rozgrywki chciałam się jak najwięcej dowiedzieć na ten temat, czytając wszystkie notki jakie mi w ręce wpadły.
Natomiast gdyby ludzie zostali zarażeni wirusem T, nie byłby już tak fajnie bo wiedzielibyśmy na ten temat praktycznie wszystko i nie bylibyśmy tym aż tak zaintrygowani.
Strasznie podobały mi się lokacje, wystrój pomieszczeń przywoływał fajne wspomnienia z rezydencji w Arklay Mountains. Także bardzo mi się podobało, że dali tam notkę, że statek został zaprojektowany przez George'a Trevora. Miło było ponownie zobaczyć to nazwisko :>
W prawdzie gra nie była jakoś wybitnie straszna, ale bez wątpienia klimatyczna. Cały czas czułam, że jestem uwięziona na statku wycieczkowym.
Jeśli chodzi o mobki, to kompletnie się nie zgadzam z twierdzeniem, że nie budowały one klimatu. Jakby nie patrzeć byliśmy uwięzieni na statku, a te stworzenia były wodno-lądowe. Wiec na co tu narzekać. Naprawdę robiły one klimat, zwłaszcza kiedy byliśmy w zęzie, czy musieliśmy obok nich przepływać, nie mając jak się bronić. Swoja drogą, pływanie też zaliczam do ogromnych plusów tej gry. Może jako nurek-amator, mam takie zboczenie ale serio 3xtak, dziękuję xD
W grze było wiele fajnych i klimatycznych momentów, do moich ulubionych zaliczają się między innymi:
Kiedy Jill budziła się w kajucie bez broni, a jedyną rzeczą jaką miała był chwilę wcześniej znaleziony śrubokręt. No i wtedy pojawił się przeciwnik. Jedyna rzecz jaka mi w tym nie pasowała, to brak swobody myślenia. Bo sposób jego pokonania był z góry oskryptowany,
No i żałuję, że nie mogłam go zabić śrubokrętem, bo przeszło mi to przez myśl, ale skoro nie mogłam użyć go jako broni...
Następnie Przebieganie przez zaminowane przeciwnikami korytarze bez broni było bardzo emocjonujące, nie ukrywam, udało mi się tam zgubić. Fajnie, że zmusili nas do ucieczki, tym samym pokazali, że nie musimy ubijać wszystkich przeciwników, natomiast możemy ich wyminąć jeśli chcemy. Było to bardzo klasyczne.
Każdy na pewno miał taki motyw w Re1, kiedy trzeba było spierniczać przed zombiakami, bo nie miało się ani jednej kuli przy duszy xD
Kolejny fajny motyw, zęza.
Ciemne, zawile i zalane korytarze oraz multum mobków ukrytych w wodzie.
Lokacja strasznie przypominała mi kanały z RE2, nie ukrywam, niejednokrotnie odczuwałam napięcie mijając zakręty, coś na zasadzie wyskoczy coś czy nie.
Spoiler!
Moim ulubionym momentem w całej zęzie było kiedy maszynownia wypełniała się wodą. Nie powiem, skoczyła mi adrenalina i z początku czułam się jak mysz w pułapce, bo nie wiedziałam co robić
Solarium, też zalicza się do moich ulubionych miejsc. Był to raczej pokój bonusowy, z dużą liczbą amunicji do zabrania, nie mniej bardzo podobało mi się grzebanie przy zamku i konieczność filtracji wody. Jedną ciekawszych informacji odnośnie solarium była notka pracownika odnośnie pąkli. Wtedy tajemnica dlaczego statek został zainfekowany powoli się rozjaśniała.
Laboratorium na statku,
Trochę zajechało mi to klimatami Umbrella Chronicles. Naprawdę bardzo przyjemnie się tak buszowało i szukało informacji. Najfajniejsze w tym wszystkim były lasery. Sposób ich wyminięcia jest bardzo prosty, o ile ktoś myśli logicznie no ale jednak, faktycznie trzeba było trochę pomyśleć gdzie są, a nie iść na pałę i obrywać po hp. Nurkowanie w zakażonej wodzie też mi się bardzo podobało. Choć, nie było tej niepewności czy wcześniej zażyta szczepionka działa, bo z góry już wiedzieliśmy, że Jill przeżyje.
Jako miłośnik czarnych scenariuszy preferowałabym raczej, aby Jill została zainfekowana i zmutowała się w Bossa. Byłby to dobry surprise
Ostatni statek.
Nie ukrywam trochę się przy tym uśmiałam.
Nie no bo to przecież normalka, że gadamy miedzy sobą pod wodą, gdzie na dodatek roślinki rosną w doniczkach. To takie oczywiste. W tym przypadku warto też zwrócić uwagę na to Chris naprawiał elektronikę. Ja to naprawię! Tak stary, na pewno dużo zdziałasz machając rękami xD Kolejnym rozbrajacym motywem była muzyka operowa, również pod wodą. Mój komentarz był prosty i brzmiał
Spoiler!
"Chris, weź wyłącz tego pierdolonego walkmana"
Zdecydowałam się ocenzurować to spoilerem, jest tam jeden bluzg, więc jeśli ktoś ma ochotę przeczytać moją nie do końca cenzuralną, żartobliwą wypowiedź to zapraszam, ale poproszę bez warna jeśli łaska :>
No ale pomijając aspekt humorystyczny, nurkowanie było świetnym pomysłem, zwłaszcza, że nie byliśmy tam sami i musieliśmy wyczuć moment kiedy płynąć, aby nie zażarły nas gigantyczne meduzy. Stół z członkami Veltro, robił wrażenie, z ciekawością czytałam wszystkie opisy. Wtedy uświadomiłam sobie, że nasza grupa terrorystyczna jest tak naprawdę sektą, która najwyraźniej za bardzo wzięła sobie do serca apokalipsę świętego Jana. Szczerze takiego rozwiązania się nie spodziewałam i bardzo mnie to ucieszyło.
Walka z bossem byął trochę bez sensu, bo ja wolałabym mieć wolny wybór.
Skoro Chris i Jill mieli już pendracza z informacjami, to czemu nie zwiali, tylko walczyli z tyrantem? Rozumiem, że miało to być coś w deseń nawiązania do walki z tyranten na dachu w RE1. Nie mniej, ja i tak wolałabym zwiać xD
Jedyna rzecz smutna apropos tej gry to, że Revelations 2 nie ejst kontynuacją wydarzeń z 1
bardzo chętnie poznałabym potencjał wirusa T-Abyss. To na tyle :>
I drink the cup of the old life’s blood
But it trickles from the corner of my mouth
I wrap myself in earth
To bury the devils within the self
__________________________________
+1476+ Funeral http://store.1476cult.com/track/funeral
Żaden Res tak bardzo jak ten nie miał tak rozbitego klimatu - sekcje na statkach - świetne, ale po co te przeskoki na plażę, Terragridię, jaskinie itd. Słabe to było.
Odpowiednio zaprojektowane sekcje statku i rozwiazania gameplayowe wygrałyby z nudą. Taki Dead Space dzieje się na Ishimurze prawie przez całą grę, poza ostatnim rozdziałem, a ani na chwilę nie odczuwałem nudy bo gameplay był bardzo dobrze rozwiązany.
Ale jasne, RER był wydany defaultowo na bądź co bądź słabą konsolę. Wielu rozwiązań nie dało się na pewno wcielić w życie. Chociaż, z drugiej strony nie jestem pewien czy Capcomowi zależało ja jakiejś innowacji, rozbudowaniu pomysłu.
To spinoff. Ekspeymentowali, co dla mnie skutkowało większą roznorodnością. To że graliśmy 4 ekipami w jednej kampanii było miłą odmianą.
Rev. było zbudowane jak serial, co było wielkim plusem. Chciałbym więcej tego typu gier, jak ta i Alan Wake.
Właśnie, ta serialowość mnie drażniła. Ja jestem starym bykiem który wychował się na starych resach. Nowości są ważne, ale można je zaimplementować dobrze jak w RE7 albo jak np w REV.
Nie zrozum mnie źle, ja uważam że Rev to dobra gra. Inny RE, ale nie zły.
Serialowość w AW była o wiele lepsza bo gra była bardziej filmowa, tam to naprawdę fajnie zrobili. Nawet pomimo tego, ze fabuła na dobrą sprawę ssała strasznie, udawało im się zachować napięcie.
Postawiłeś zarzuty które można dać tylko głównej serii.
Numerowane części i spin-off'y to dwa różne nurty.
Te części mają jak najbardziej różnic się od głównych części, i nie mają konkurować z głównymi częściami.
Nie chcę mi się rozpisywać, mam nadzieję że rozumiesz co mam na myśli.
Podobny problem ma Komodo z PSX EXTREME, którego podejście jest...głupie?
Porównuje Re6 i ReV, mówiąc że nie rozumie jak to może podobać się bardziej gdy Re6 jest bardziej rozbudowana.
No wow chłopie. Grę robił największy team w historii...no gier, miał wielomilionowy budżet w porównaniu do budżetowej gry z 3DSa.
A mimo to wyszło słabo...
No i nie wiem co masz na myśli mówiąc że AW wychodzi ta jedna rzecz lepiej, gdy sam przyznałeś że fabuła była lipna (nie mówiąc o gameplay'u. Ale ta gra to temat na szerszą dyskusję.
Spin offy mają uzupełniać główną serię i nabijać kobzę twórcom, nie muszą wprowadzać nowości.
Jeżeli porównujesz moją wypowiedź do tej tego Komodo to znaczy, ze nie do końca chyba rozumiesz co mam na myśli:).
A kwestia AW jest prosta - ta gra od samego początku miała być serialowa, miała być takim elektronicznym Twin Peaks. Poza tym nie ukrywajmy, ze budżet pozwolił ten aspekt lepiej wykonać.
Zarzuciłeś że nie robiły czegoś dobrze jak 4/5. Tego nie powinno się stawiać obok.
Komodo to fan Re chyba z najdziwniejszym podejściem.
Jakkolwiek gościa bym nie szanował, tak trudno mi go pod tym względem zrozumieć (w przeciwieństwie do ludzi z tego forum ).
AW to gra lipna...która bardzo mi się podobała.
Monotonny gameplay, schrzaniona w 1/3 fabuła, z karteczkami po części też, ale za razem z genialnym klimatem.
Największy plus tej produkcji nie dotyczy nawet gry samej w sobie, ale faktu że ta gra powstała wczasach gdy horrory growe były martwe. A to było kilka ładnych lat.
To gra która trochę zaspokoiła pragnienie na takie gry jak klasyczne Re (teraz jest ReVII, Orgin, nadchodzi Remake 2), czy nawet Silent Hill. Co więcej, nie była kolejnym Survival Horrorem (bo w 2010 to by było samobójstwo).
Była trillerem psychologicznym, a ja innej takiej gry nie znam.
Dzisiaj przy różnorodności gatunkowej(głównie gier niezależnych) pewnie bardziej by ją zjechano. Wtedy, po ukończeniu zostawał uśmiech.
Jak mówiłem wielokrotnie, co kto lubi.
Ja po części lubię ORC .
Z tego co słyszałem to wszystkie gry od Remedy takie są. Pierwszy Max Payne taki był, i Quantum Brak taki jest (fajna rzecz z serialem i aktorami, gameplayowo słaba kopia inFamous#timevision).
Czekając na RE8 nadrabiam zaległości w serii i w końcu udało mi się ukończyć pierwsze Rewelacje. Co mogę powiedzieć? Strasznie mi się ta odsłona nie podoba. Okej, seria ma to do siebie, że nie mogę powiedzieć aby którakolwiek część była kompletnie zła, co jak co ale RE w tych dużych, głównych odsłonach, nigdy nie schodzi poniżej przynajmniej przyzwoitego poziomu, ale akurat Rev 1 to chyba najsłabsza duża gra z serii. To ciągłe przeskakiwanie między różnymi postaciami, irytujące skanowanie pomieszczeń i wrogów w celu zdobycia amunicji i leków, backtracing połączony z koszmarnie zaprojektowaną mapą, kiepski ekwipunek i jako wisienka na torcie nijaki desing "szeregowych" potworów. To wszystko sprawiło, że gra niemożebnie mi się dłużyła i podchodziłem do niej kilka razy. Na plus mogę grze policzyć walki z bossami.
Walki z bossami były słabe, sama gra super . Dla mnie pierwszy Re Remake jest zawodem, więc co kto lubi. Ciekawi mnie co byś pomyślał o dwójce, którego kampania pierwotnie nie wydała mi się za dobra, dopiero teraz przechodząc znowu poszła lekko w górę mojego rankingu.