Powstanie Świata (by Zgred)

Zablokowany
Awatar użytkownika
MiGoo
Zarząd
Posty: 905
Rejestracja: pn 05 lut, 2007
Lokalizacja: Bydgoszcz
Kontakt:

Powstanie Świata (by Zgred)

Post autor: MiGoo »

[center]Opowiadania
Powstanie Świata by Zgred[/center]



Teks ten powstał nagle, ze zrodzonego w głowie pomysłu, który przelałem do pliku TXT :P
Jest to wizja, a nie jakieś głębokei story z rozwiniętymi opisami. Jednakże zapraszam do lektury.


Powstanie Świata



Jest rok 2010. Ziemia stała się już zbyt przeludniona. Kolonizacja kosmosu, niczym za czasów Kolumba, rozpoczęła ere miedzyplanetarnych podróży. I tym razem hegemonia dwóch państw podzieliła Świat. USA oraz Rosji, dzieliły przestrzeń kosmiczną niczym Portugalia oraz Hiszpania z 15 wieku. Mars jest obecnie szybko rozwijającą się kolonią amerykańską. Jego eksploatacja trwa. Korzystając z dobrodziejstw planety i jej minerałów kolonia szybko się rozrasta.

Lecz tego historycznego dnia, powszednia rutyna zostaje przerwana. Jest 12 lipca 2010 roku, 2 dni do amerykańskiego święta niepodległości. Głęboko pod skorupą planety górnicy natrafiają na dziwną żyłę metalu. Niespotykany dotąd metal nie reguje na fizyczne próby jego ekslopatacji, Przysłani naukowcy zdumieni wysnuwają tezę, że też ten dziwny materiał jest kwałkiem konstrukcji umieszczonej głęboko pod ziemią. Nie jest ona wielka, lecz jej znakomity stan oraz użycie nieznanego dotąd metalu [albo jego stopu] wykazują na twór obcej cywilizacji.
Praca nad wydobyciem obiektu trwa 6 dni. Po 6 dniach robotnicy wydobywają obiekt na powierzchnię, lecz zamiast odpoczywać niczym Bóg po stworzeniu Świata, nuaukowcy zabierają sie do badań. Stwierdzają ze zdziwieniem ze obiekt jest kwadratem, z jednym małym wypukłym kwadracikiem po środku jednej ze ścian. Jego bliższe oględziny owocują wstrząsajacym zjawiskiem. Kwadrat jest panelem, w ktorym po oczyszeniu można umieścić ludzką (tak! wydaję się ze 5 palców wskazujęna ludzką dłoń!).
Jeden z naukowców, doktor James Patrick Time, zgłaszając sie na ochotnika postanawia włożyć swoją dłoń we wzór na panelu. Jego oczy wyrażają nieopsane zduemienie, gdy z wydawałoby się martwego panelu rozłbłyskuje światło skanera, przecinającego jego dłon i skanującego jego DNA i budowę molekularną. Gdy szok spowodowanym tym wydarzeniem nie zdąrzył zniknąć z twrzy obserwatorów jak i samego doktora, następuje kolejne przedziwne zjawisko, powodujące ze serce, które i tak już szalenie bije, zaczyna pracować na jeszcze szybszych obrotach! Na tej samej ścianie zaczyna się rysować zarys drzwi! Pojawiające się z nikąd, linie rysują się same, ukształtowując prostokąt w ktorym bez problemu może zmieścić się dobrej postury człowiek! Nie panując nad swoim ciałem i emocjami doktor daje krok, w zdawałoby się nicość. Jego ciała przechodzą wstrząsy elektryczne oraz przejmujące zimno. Po chwili znaduje się już wewnątrz obiektu. Spogladając za siebie widzi zamazany obraz powierzchni marsa, z ktorej wszedł (albo zostal wchłonięty) do środka tego czegoś. Nie mogąc powstrzymać ciekawości ochotnik idzie kilka metrów, gdzie dociera do pomieszcenia. Znajduje sięw nim tylko topornie wykonane siedzisko. Jakby wykonane z kamienia, wyrażające spartańskie wydawałoby się standardy. Na oparciach "fotela" znajdują sie miejsca na dłonie. Takie same jak przy "wejściu" do obiektu. Jeszcze raz ciekawość bierze góre nad zdrowym rozsądkiem i doktor usadawia się na siedzisku, kładąc dłonie na jego oparciach w miejscu dla nich specialnie przygotowanym. Także i tym razem skaner pobiera informacje dłoni doktora. Po chwili ciszy, na wprost fotela, pojawia sie jakby zniką fala która formuje prostokąt na wzór starych telewizorów. Jednak jest to jakby obraz w gołej ścianie. Nie widać żadnych przycisków ani guzików, słowem nic co można by dotknąc bądź też nacisnąć. Po całkowitym uformowaniu sie prostokąta jego powierzchnie zaczynają pokrywać kolory. Ku zdumieniu profesora formuje się się z tych kolorów bardzo wyraźny obraz.

Pojawia się także postać. Siwiejący już starszy mężczyzna, w wydawałoby się, podniszczonym ubraniu. Twarz mężczyzny wyraża zmęczenie, głebokie zmarszczki wbijają się głęboko w twarz mężczyzny. Lecz jego lico wyraża także głeboką determinację, pomieszaną z nutką bezradności i niepokoju. Nagle jakby z nikąd odzywa się głos, bardzo dobrej jakości nagranie, wypeniające swoją siła każdy zakamarek pomieszczenia. Więc jednak to cżłowiek i to mówiący w języku angielskim! Żaden kosmita! Wiele pytań cisnęło się na usta Doktora Time 'a. Jednak wiedział, że część odpowiedzi na nie padnie z ust tego, wdawałoby się, mężczyzny.

Głos z obiektu rzekł:

- Witaj! Skoro aktywowałeś naszą wiadomość musisz być rozumną istotą która przetrwała "zdarzenie". Pewnie masz w głowie wiele pytań. Jednak ma wstępie chciałbym, żebyś się odprężył się i spróbował skupić się na moich słowach.

Starszy męzczyzna, odchrząknął i na chwilkę wpatrzył w przestrzeń poza obiektywem. Po chwili ząś kontynuował.

- Nie wiem czy do twoich czasów przetrwała prawda, lub chociaż jej skrawki, ale biorąc pod uwagę najgorsze perspektywy muszę mieć na uwadze, wyjawienie ci wszystkiego od początku. Będzie to dla Ciebie większym lub miejszym szokiem. Większym niż odnalazienie tej wiadomości oraz związanej z nią nadzieji badź też odpowiedzi na pytania. Więc zacznijmy od początku.

Siwy człowiek westchnął i i zaczął swoją opowieść.

- Na początku chciałbym przekazać Ci te oto informacje. Niestety planeta Ziemia nie jest twoim domem, a dokładnie precyzując człowiek nie narodził sie na tej planecie. Miejscem narodzin czlowieka był Mars! Wiem, że to może wydać się ci dziwne, ba nawet fantastyczne, ale taka jest prawda. Wyjasnie wszystko w dalszej częsci.

Doktora zalała groza! Jak to Ziemia nie jest naszym domem?!?!?! Pzrecież po wyginięciu dinozarów nadeszła era ssaków, w tym człowieka!
Jednak rozmysłania przerwał głos mężczyzny "ze ściany".

- Masz okazje więc wysłuchać słow swojego, nazwijmy to umownie, dziadka, z pominięciem milionowych przedrostków -pra. Jednak sytuacja ludzkości w chwili gdy ja nagrywam tą wiadomość jest powiedzmy krótko - tragiczna, by wręcz nie powiedzieć - beznadziejna. Jak już wcześniej wspomniałem wszytkiemu winne jest "zdarzenie". Nasza cywilizacja jest, a raczej była bardzo rozwinięta. Mam nadzieje, że wam uda się nas wkońcu prześcignąć we wszystkim co my osiągneliśmy, a co przez własną chciwość i żadzę życia straciliśmy bezpowrotnie.

Z tymi słowami przerwał na chwilę, aby przetrzeć łzę sciekająca mu po policzku. Wznowił swoją opowieść słowami:

- Jak już wspomniałem. Ludzkość sprowadziła na siebie zagłade. Dążyliśmy do uzyskania receptury życia wiecznego. Tak, tak, chcieliśmy żyć wiecznie, niczym anioły z naszych snów. Mam nadzieje, że w też posiadacie sny i widujecie w nich te doskonałe i wieczne istoty. Chcielism być jak te twór. Wolni, nieskrępowani krótkim życiem. Cóż to żyć 200 lat i umrzeć ze starości? Jak już wspomniałem szukalismy receptury życia nieskonczonego. Ale sporawdzilismy na siebie zagłade. Potrafilismy uporac sie z głodem, średni wiek życia się powiększył o 100%, udało nam się zmiejszyć popędliwość do agresji i prawie uporaliśmy się z każda chorobą, śmiertelną jak i nie. Lecz mimo całej naszje mądrości sami na siebie sprowadziliśmy zniszczenie. Chcieliśmy być doskonali.

Po chwili pzrerwy na zwilzenie warg, człowiek kontynuował.

Trudno mi o tym mówić, ale "zdarzenie" zaskoczyło nas nagle. Niebysliśmy na nie przygotowani, zwłaszcza po ujarzmieniu tylko przeciwności Świata. Czulismy się zbyt pewani. Mieliśmy podbijać Wszechświat, byliśmy do tego gotowi technicznie jak i psychicznie. Jednak nie dotrwalimy do tego. Co nas pogrązyło ?
My sami niestety, i to w dosłownym znaczniu. Grzebiąc w kodzie DNA oraz poddając go modyfikacją, stworzyliśmy groźnego wirusa, który powodował... Że zmarli wracali. Tak wiem, że to niemożliwe, nie mogli wrócić od Aniołów, a jednak wracali, a dokładnie ich ciała ożywały i pałały nieopisaną wręcz chęcią głodu i agresji. Określamy to mianem "zdarzenia". Niestety nie wiemy gdzie się no zapoczątkowało. Najpewnie jw jakiś z naszych laboratoriów pracujących nad recepturą niemiertelności. Pewnie myślisz, że przy swojej obecnej technice byście dali sobie rade ? My też byliśmy pewni siebie, ale pewność siebie wyparowała po miesiącu ciężkich walk i stracie ponad 50% populacji, ktora przeżyła początkowe dni zdarzenia. Pozwól Ci, że napomknę, że cała planeta była jednym państwem, niestety nie mam czasu na opowieść jak tego dokonaliśmy, i tak mam go coraz mniej, więc pozwól, że opowiem Ci cała charakterystykę "zdarzenia" i problemu, żeby się ono nie powtórzyło. Ludzkość może nie przetrwać kolejnego takiego incydentu. Nasz plan i tak był wielce dziurawy w niewiadome. Ale zaczne od zdarzenia.

Siwa twarz mężczyzny przekrzywiłą się lekko w grymasie bólu, jednak po chwili koncentracji i zbierania myśli oraz formułowania ich w słowa konytnuowała:

- "Żywi nieumarli" jak ich nazwaliśmy, jak już napomknąłem, potrzebowali (albo poprostu takie mieli DNA), ludzkiego mięsa. Jednak większość ofiar nie była zjadana w całości, raczej tak pokiereszowana, że wkoncu i tak "ożywała" i zasilała szeregi nieumarłych. Tym sposobem nie mogli oni pochamować swojego głodu. Ich szeregi rosły. Na miejsce zabitego, pojawiało się 10 nowych, w tym ten ktory zabił poprzedniego. Na początku zaobesrowawaliśmy, że im "swierzsza ofiara" tym bardziej nieumarły był zdolny do porusznia się oraz zachowaywał większąinteligencje, w skrócie, im blizej od przemiany i mały skutek samej zmiany tym nieumarły poruszał sie szybcij byl bardziej mobilny i tym sammy niebezpieczny, z póżniejszym czasem stawał sie wolny, ale wciąż funkcjonował i był niebezpieczny. Zarazić się można było od pierwotnego wirusa matki, bądź też poprzez ugryznienie przez nosiciela i każda rane oraz poprzez krew.. Niestety nie mieliśmy dość czasu na sprawdzenie teorii o pożywieniu i wodzie uległej skażeniu. Mimo wszystko infekcja rozprzestrzeniała sie bardzo szybko, wszelkie środki były nieskuteczne. Obecnie na planecie znajduje się około 5% zdrowych ludzi. I ta liczba spada. Nasze miejsca odosobnienia wciąż są atakowane. Na nasze szczęscie, zmutowało tylko lduzkie DNA, takie szczęscie w wielkim nieszczęściu. Cała nasza rodzinna czerwona planeta jest już prawie w panowaniu upadłych aniołów, czyli nieumarłych. Nawet teraz nagrywając te słowa i wcielając w życie ostatnią szanse ludzkości mamy mało czasu. Niestety czka nas już zagłada, ale może wam uda się, nie ,udało napewno skoro to odczytujesz!

Z tymi słowami twarz starca uległa wykyrzwieiu, ból, wielki ból i rozpacz zapanowały na jego twarzy, łzy spływały strumieniami. Przez chwile sam doktor poczuł łzy na policzku. A więć tak upadała ludzkość, i on, własnie on, teraz jako jeden z nowych to widzi na własne oczy. Niedługo dowiedzą się inni, ale to on będzie tym pierwszym który poznał prawde-koszmar o naszej historii. Mężczyna zaczął kontynuować, lecz sutek zagościł nastałe na jego tawrzy. Powiedział:

- Znasz już kawałek historii. Wiedz, że my nie odkrylismy też żadnej innej obcej formy życia. Przekazujęci tą wiadomość ponieważ chcę żebyś wiedział, że nie szuka się wrogów pośród wielkości wszechświata, lecz w samym sobie. Szkoda, że nie moge przekazać wam całej naszej wiedzy i technologii, moge tylko napokmnac o przeszłosci, bo i tak coraz mniej czasu mamy. Wracając do sedna sprawy, czyli nieumarłych. Był to dla nas szok, dla nas którzy pokonaliśmy tyle przeciwności, a teraz zostaliśmy pokonani przez samych siebie. Najgorsze było stracić własną rodzine, a potem patrzeć jak twoi bliscy zmieniają się w te monstra. Najgorsze cechy ludzkie były własnie widoczne w tych potworach. Niuestający głód, niepohamowana rząda, inteligencja w celu destrukcji, wszystko co nas zgubiło było teraz narzędziem naszej zagłady.
Ale gdy już sie poddaliśmy, gdy opuściła nas nadzieja, zjednoczyliśmy się ostatni raz, zdziesiątkowani, ale poraz ostatni powstaliśmy niczym płonący czerwony anioł z naszych snów (szkoda że nie moge wam o naszych snach opowiedzieć). Zjedoczeni zaczelismy mysleć, powstał plan, ktorym wy jestescie ziszczeniem. Zbliżam się do końca, ale wyjawię wam wasze pochodzenie do końca, jesteście naszymi dziećmi, przyszłością ludzkości.
Nie moglismy już uratować Marsa, naszego domu, ale chcielismy abyscie wy mieli szanse życia. Znaleźliśmy wam do, planetę Ziemia. Trzecia planeta od słońca. Zamieszkana przez wielkie monstra miała być kolonizowana, ale plany uległy zmianie przez "zdarzenie". Użyliśmy naszego pocisku międzyplanetarnego do wyniszczenia większych drapieżnikow na planecie Ziemia. Żebycie mili łatwiejszy start na nowej planecie, niestety nie mogliśmy przekazać wam żadnej z naszych technologii, wymagało to zbyt dużego ryzyka ponownego zdarzenia. Byliście naszą nadzieją, tysiącymi nowych ludzi, którzy mieli dać ludzkości nową szanse na przetrwanie. Ochotnicy w skafandrach przewieźli Was na ziemie i umiescili w dogodnych warunkach. Dodam, że pierwsi ludzie byli już rozwinięci. Jednak ciągle byli młodzi i nie posiadali żadnej wiedzy na temat życia. Musieliście zaczynać od zera. Romieściliśmy Was w różnych miejscach Ziemii, wyposażyliśmu w różne domiany cech. Tylko to gwarantowało wam szanse na przeżycie i brak zdarzenia które nas spotkało. Tak własnie sie pojawiliście na planecie Ziemia. Ochotnicy wcześniej zostali gruntowo przebadani żeby nie przenieść żadnego wirusa na nową planete, a n końcu misji udali sie na stracenie w płomieniach Wielkej Matki. Dzieki temu nie kusiło nas, żeby dołączyć do Was na nowej planecie. Niemogliśmy być w 100% pewni czy nie przeniesiemy wirusa ze sobą.
Moja opowieść dobiega końca. Pozostal mi jezcze jeden fakt do ujawnienia. Niedługo każde istnienie na Marsie przestaie istnieć. Opracowalismyn nowy rodzaj energi, ktory pochłonie cała życie (i nieżycie też). Zosanie goła planeta, Nasz dom, który może kiedyś znów zasiedlicie. Błagam Was, kochane dzieci nie popełniajcie naszego błędu, nie bawcie się w Aniołów, snijcie jeśl możecie. Kończe tą wiadomość! nieumarli wdzierają sie do ostatniego bastionu ludzkości. Wiadomość zostanie zakodowana w tej bryle, naszpikowanej techniką i wypelnonej próznią, po kosmicznym oczyszczeniu w blasku Wielkiej Matki. Bo wirus nie przezył w żadnej postaci. Powodzenia Dzieci.

Po tych słowach po policzkach mężczyzny spłyneły łzy. Przekaz zakończył się. Poznaliście wkońcu prawdę.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wszelkie pytania, uwagi, skargi oraz zażalenia kierować pod adres e-mail zgredeq@interia.pl
Odpisze jak będę mógł :P Zaznaczam, że kopiowanie całości lub kawałków tekstu bez zgody autora [czyli mojej] zabronione. Wykup prawa, ja te żcżłowiek za coś pić musze xD
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez MiGoo, łącznie zmieniany 2 razy.
Zablokowany

Wróć do „Opowiadania”