Zioło (by PaLa)

Zablokowany
Awatar użytkownika
MiGoo
Zarząd
Posty: 905
Rejestracja: pn 05 lut, 2007
Lokalizacja: Bydgoszcz
Kontakt:

Zioło (by PaLa)

Post autor: MiGoo »

[center]Opowiadania
Zioło (nazwa robocza) by PaLa[/center]



Część I


Zwyczajny dzień w Raccoon City. W głównym budynku policji a dokładnie mówiąc w pokoju S.T.A.R.S'ów siedzieli Chris, Barry, Rebbeca i Jill. Barry siedział z nogami na biurku. Przed sobą trzymał klawiaturę, ciągle w nią walił. "Cholera! Jak to możliwe?!" Wrzeszczał i walił w monitor. Za następnym biurkiem siedział Chris. W dłoni trzymał ołówek i pilnie coś notował. Z jego miny było widać, iż jest bardzo dumny z siebie. Co pewien czas patrzył się w sufit i drapał się ołówkiem po głowie poczym ponownie zatapiał swój wzrok na kartce papieru. Stanowisko dalej siedziała na krześle obrotowym Jill. Na głowie miała słuchawki i rytmicznie machała głową. Za nią w szalonego naukowca bawiła się Rebbeca. Mieszała zielone zioło z niebieskim bądź czerwonym. Nagle wszystkich uwagę przykuł Barry (no prawie wszystkich pomijając Jill, która była zajęta rytmicznym kiwaniem głową w przód i tył). Wstał on z krzesła. Wrogo spojrzał się na monitor. Z jego oczu buchała złość. Wziął klawiaturę i zaczął walić w nią o biurko a potem w monitor. Na koniec kopnął kilka razy komputer. Wrzeszczał coś, lecz bardzo nie wyraźnie.

Chris: Barry uspokój się!

Barry: Wkurzyłem się! – burknął

Chris: Czym?

Barry: Ten Saper jest irytujący! Ciągle w niego przegrywam!

Chris: Zająłbyś się ambitniejszą robota niż graniem w sapera...

Barry: A ty, co porabiasz?

Chris: Rozwiązuję krzyżówkę...Kurcze...Można je palić i sadzić na 5 liter...

Rebbeca: Zioło! Zioło! – Zaczęła krzyczeć pełna podekscytowania dziewczyna. Chris uniósł rękę w celu podziękowania, nie odezwał się nawet słowem. Do pokoju wszedł Wesker. Tak Alber Wesker (dobrze czytacie :P ). Stanął na środku pokoju. Zaczął poprawiać swoje blond włosy.

Wesker: Dobra drużyna zbierać dupska mamy nowe zadanie.

Barry: Znowu?

Wesker: Znowu...

Chris: Co teraz?

Wesker: Banda kobiet w wieku 65-95 lat zamknęła się w kościele i trzymają zakładników w postaci księży i ministrantów. Staruszki te to zorganizowana banda wyłudzająca haracze. Kilka miesięcy temu ta grupa przestępcza zorganizowała napad na bank. Są bardzo niebezpieczne. Z tego, co wiadomo ich bronie to różaniec i śpiewnik. Gang ten nosi nazwę "Moherowe Berety". Waszą misją jest odbić zakładników i pojąć przestępców. Do roboty...




Część II


Oddział S.T.A.R.S po 40 minutach przedzierania się przez zatłoczone ulice Raccon City dotarł pod kościół. Budynek był otoczony przez radiowozy policyjne. Na dachach byli snajperzy. Tłum ludzi czekał cierpliwie na rozwój akcji. Policjant podszedł i otworzył drzwi furgonetki S.T.A.R.Sów. Z środka wyleciał smog dymu. Pierwsza chwiejnym krokiem wyszła Rebbeca. "O cholera kometa mi wpadła!" – zaczęła głośno kasłać. Jeszcze z jej ust leciał dym. Za nią wyszła Jill. Z kieszeni wyciągnęła kilka zgniecionych puszek po piwie i rzuciła je w tłum ludzi stojących za barierką, poczym głośno beknęła. Po niej wyszedł Barry i Chris. Ten pierwszy wyrzucił butelke po wódce. Chris wyciągnął przed siebie plastikową butelkę po tanim sikaczu za 3,5zł z naklejką "Andżelo". Nie ma to jak importowany sikacz z polski przed akcją" – powiedział sam do siebie. Z kabiny kierowcy wyszedł Wesker. Schował tubkę od żelu i grzebień do kieszeni. Podszedł do członków swojej grupy.

Wesker: Dobra ludziska! Pokonamy te berety i fajrant! Dobra robimy tak. Jill idzie na tyły, próbujesz się dostać do środka. Chris idzie z Barrym bocznymi wejściami a Rebbeca idzie negocjować. Rebbeca masz osprzęt?

Rebbeca: No ba! Pytasz! Tylko kurcze źle mi się zmiksowało, bo komety są szefie...

Wesker: To dobrze! Jak beret będzie się dusił to dobij go tam! Do dzieła panienki! – Zaczął klaskać w ręce. Wszyscy zaczęli się rozchodzić. – Ej czekajcie! A okrzyk?!- Albert zawołał wszystkich powrotem. Chris ledwo doszedł. Wesker wystawił dłoń. Reszta położyła dłonie na swoich.

Wszyscy: Ładu, Ładu Kij do zadu... - wrzasnęli z ogromną otuchą.

Wesker: Dobra spadajcie...Zróbcie to szybko a będziecie wcześniej wolni .Jazda! – wszyscy rozeszli się wykonywać rozkazy. Wesker wsiadł do furgonetki. Kierowca dziwnie się na niego spojrzał.

Kierowca: A pan nie idzie z nimi?

Wesker: A ty chłopcze co? Od Goździkowej Apap wziąłeś? Ja nie będę ryzykował rozczochraniem fryzury! Ty nawet nie wiesz ile trzeba pracować nad dziełem doskonałym – spojrzał się w lusterko boczne i zaczął poprawiać fryzurę...



Część III


Rebbeca podeszła do drzwi głównych. Zaczęła w nie walić. Wrota zaczęły się powoli otwierać. W drzwiach stała malutka babinka w denkach jak od słoikach i ubrana w dres. Na szyi miała przewieszony wielki różaniec.

Babinka :Czego tu?! – patrzyła się na Rebbecce.

Rebbeca: Jestem harcerką i sprzedaje kwiatki – dziewczyna zza pleców wyjęła kilka roślinek i szeroko się uśmiechnęła. Staruszka wyszczerzyła żeby, a raczej tylko jednego zęba którego miała.- To jak kupi pani kwiatka? –Spytała życzliwie Rebbeca. Babinka zmierzyła dziewczynę swoim "sokolim" wzrokiem od stóp aż po głowę.

Babinka: Jadzia! – Wrzasnęła – dawaj mi tu portponetke! Ino szybo!

Rebbeca: A może ja wejdę? Co tak będziemy stały? Tu jest tak niebezpiecznie!

Babinka: No nie wiem moje dziecko

Rabbeca: No proszę pani! Chyba nie będę handlowała zio.. to znaczy kwiatkami na ulicy...

Babinka: Czekaj! – Babcia wyjęła z torby kilka butelek koktajlów benzyną. Z kieszeni wyjęła zapalniczkę. Podpaliła kawałek szmaty, który był włożony do butelki poczym szybko rzuciła butelki w stronę radiowozów stojących nieopodal kościoła.

Babinka: Wchodź dziecko szybko! – Rebbeca weszła do środka. W kościele panowała miła atmosfera. Ministranci grali na instrumentach, a księża wraz z moherowymi beretami śpiewali religijne piosenki.

Wszyscy: Taki mały, taki duży może wino pić...taki ja i taki ty może zioło palić... - śpiewali wszyscy równo i rytmicznie. Staruszka posadziła Rebece na krześle. Sama usiadła naprzeciw niej. Za staruszką automatycznie stanęło kilka innych babć.

Babinka: Jadzia! Pilnuj tamtych! Masz tu Shootguna! Jakby chcieli uciec strzelaj! – Wręczyła staruszce w różowym dresie ściskającym w dłoniach różaniec broń. Ta ledwie go utrzymała poczym odeszła.

Babcia Jadzia: Jak ktoś się k*rwa ruszy to k*rwa po nim! – wrzasnęła do księży i ministrantów. Lider Moherowych Beretów siedzący naprzeciw Rebbeci kontynuował.

Babinka: Jestem Stasia dla znajomych Big Stasia...Pokaż no te kwiatki..

Rebbeca: A jaki pani sobie życzy kolor? Mam zielone, czerwone i niebieskie kwiatki...Można je mieszać...Po zmieszaniu mają większego kopa...yyy to znaczy ładniejszy kolor!

Big Stasia: A ile one kosztują?

Rebbeca: Dzisiaj są za darmo! To pani szczęśliwy dzień! – Uśmiechnęła się – O ile pani dożyje go do końca – burknęła sama do siebie.

Big Stasia: To ja chce niebieskiego kwiatka! – Rebbeca wręczyła go jej. – Gdzie by go tu postawić – staruszka zaczęła się zastanawiać.

Rebbeca: Jego się nie stawia tylko się go jara! – Powiedziała to zaciskając zęby. Nie mogła wytrzymać z niewiedzy staruszek. Serce zaczęło jej się krajać.

Big Stasia: Dziwny ten kwiatek...

Rebbeca: Bo to specjalnie importowany z Holandii i z Kolumbii...To jest taka mieszanka.

Big Stasia: Dobra! Może być! Dziewczyny! Czas na modlitwę dla naszego lidera! Pana Ryzyka z Polski! – Wszyscy wstali i ustawili się w okręgu zaciskając swoje dłonie. Jedynie Rebbeca siedziała na krześle i przyglądała się modlitwie.

Big Stasia: O Panie! Daj Księciu Rydzykowi wszystko, co najlepsze! Samochody! Dużo pieniędzy pieniędzy mszalnej tacy! Szczęścia! Oraz dużo wiernych tzn. panienek! Módlmy się! Amen!

Rebbeca siedziała i nagle zioło zaczęło działać – jak nigdy dotąd. Dziewczyna w tych sprawach była starym wyjadaczem. Od kilku miesiący nie miała fazy. Zaczęła głośno chichotać. Nagle uwagę wszystkich przykuła staruszka wybiegająca z zachrystii.

Staruszka: Big Stasiu! Ktoś dobija się do bocznych drzwi!

Big Stasia: Modlitwa poczeka! Musimy wygrać tę świętą wojnę! Dziewczyny! Jadzia pilnuj tu wszystkich! Ja z reszta idę się uzbroić! Niech Bóg będzie z tobą Jadziu!
Jadzia: I z tobą Big Stasiu! – Big Stasia jako lider szła pierwsza do zachrystii. Za nią szło ok. 15 staruszek odzianych w dresy i z różańcami na szyi....

C.D.N

Pozdrawiam PaLa
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez MiGoo, łącznie zmieniany 3 razy.
Zablokowany

Wróć do „Opowiadania”