Fabuła i klimat

Awatar użytkownika
TomekOKM
Posty: 26
Rejestracja: wt 19 cze, 2018
Lokalizacja: Bolesławiec

Post autor: TomekOKM »

Simmons irytuje nawet Leona pod koniec, gdzie po kolejnym już przeobrażeniu sam Leon mówi coś w stylu „ileż można”. Sam Capcom zrobił z tego heheszki 😉 Chyba najbardziej denerwujący boss. Nie zliczę ile razy „wracał do gry” pod nowymi, coraz bardziej absurdalnymi postaciami. Nawet przechodząc kampanię Leona po roku przerwy myślałem w pewnej chwili, że to już koniec z nim a tutaj niespodzianka.
Co do klimatu całości to najbardziej denerwowała mnie ta bijatyka, na którą pozwalała gra. Dopiero na poziomie braku nadziei dało się poczuć survival, bo łatwo nie było. Pamiętam starcie z kampanii Leona przed wejściem do katedry, gdzie odpieraliśmy ataki fal przeciwników i czekali aż łaskawie ktoś drzwi otworzy.
Jeżeli miał bym wybierać, która kampania najbardziej przypadła mi do gustu to były by to postawione na równi przygoda Leona i Ady. Patrząc jako całość kampanii. Każda z 4 dostępnych miała dobre, moim zdaniem, momenty i gdyby pominąć te pełne akcji, rodem z Gears of War fragmenty, dało by się złożyć „residentową” grę. U Jaka etap w górach, końcowy w podwodnej miejscówce i motyw z prześladującym nas Ustanakiem był całkiem dobry. U Chrisa wąż, z którym walczyliśmy w budynku, miejscówka gdzie klon Ady załatwia nasz oddział i etap w bazie podwodnej też były niczego sobie. Szkoda, że w tej kampanii postawili na sztampową strzelaninę tpp. W moim odczuciu twórcy chcieli wrzucić wszystkie motywy do gry i wymieszać z nadzieją, że dla każdy znajdzie coś dobrego dla siebie. Tylko, że mi utkwiły bardziej w pamięci te słabsze momenty, których było całe multum, o wiele więcej niż tych lepszych (w moim odczuciu w proporcjach 1 do 4). Jednak ogólnie bawiłem się przy RE6 dobrze, nawet bardzo dobrze, chociaż po ubiegłorocznym przejściu szybko do niej nie wrócę 😊
"I'm no superhero. But together, we can end this."
Awatar użytkownika
RVRE
Posty: 817
Rejestracja: ndz 07 wrz, 2014
Lokalizacja: ---

Post autor: RVRE »

TomekOKM pisze:Tylko, że mi utkwiły bardziej w pamięci te słabsze momenty, których było całe multum,
Bo prawdziwym problemem RE6 są przeciwnicy i ich wkurzające zachowanie. Skaczące zombie, strzelające na oślep J'avo, jakieś dziwne mutacje, kokony, muchy, pszczoły i inne owady. Ocipieć można. Gdyby poprawili ten element to wszystkie kampanie zyskałyby przynajmniej po 2 punkty w ocenach.

Np fragment kampanii Chrisa gdzie musimy zniszczyć trzy działa przeciwlotnicze i atakuje nas to dziwne duże monstrum + do tego miliard przeciwników, którzy strzelają jak popadnie i wysypują się zewsząd jak polacy na promocji w Lydlu. Na PC przyznam się że pierwsze co to ściągnąłem trainer i jechałem ze wszystkimi opcjami włączonymi, bo mnie już nosiło.
PSKING
Posty: 1282
Rejestracja: ndz 18 sty, 2015

Post autor: PSKING »

Właśnie to był problem tej części.
Patrz w przeszłość. Rewolucyjne Re4, Re5 które było klaką poprzedniczki dlatego też dawała tyle frajdy bo była ulepszoną czwórką.
W Re6 musieli coś zrobić więc zrobili wszystko. Wzięli najciekawsze motywy serii, do tego zrobili z tej historii coś na ogromną skalę, dali co tylko mogli, jeszcze chcieli traktować tą historię najpoważniej w serii. Problem w tym że dali wszystko ale nic nie było świetne. Wszystkie elementy były średnie bo było ich tak wiele. Dlatego też robił ją największy team w historii gamingu.
Awatar użytkownika
TomekOKM
Posty: 26
Rejestracja: wt 19 cze, 2018
Lokalizacja: Bolesławiec

Post autor: TomekOKM »

Masz rację, zachowania przeciwników bardzo wkurzają i zwyczajnie jest ich po prostu za dużo. Ten fragment gdzie niszczymy te działa o którym wspomniałeś jest bardzo upierdliwy. W dodatku podczas gry przytrafia się dwa razy (kampania Chrisa i Jaka). Inteligencją nasi towarzysze też tam nie grzeszą. Najbardziej denerwował mnie gość, który uzbrajał bomby pod działami i przerywał czasami w momentach, w których nie było zagrożenia, a gdy już szedł nam do pomocy to kompletnie nie eliminował przeciwników. Podobnie denerwujący był etap Chrisa na statku, gdzie trzeba było przebić się przez cały garnizon przeciwników. Albo kampania Jaka, chyba 3 epizod, gdzie uwalniamy się z zamknięcia i musimy uciec z miejsca, gdzie nas przetrzymywali. Cała ta akcja z czołgiem i bronienie się Sherry, kiedy Jake udaje się po motocykl w żadnej chwili nie przypomina Residenta, tylko sztampową sieczkę z dziesiątkami przeciwników do ubicia. Ale np. zimowy etap z tej samej kampanii przypadł mi do gustu, chociaż miejscami też przeciwników było za dużo. Zabawa z Ustanakiem w lodowej jaskini była ciekawie zrobiona chociaż mogli by się tam pokusić o bardziej otwartą lokację z ciągle polującym na nas monstrum a nie tylko reagującym na alarm od tych latających „radarów”. W ogóle nie wykorzystali dobrze motywu Ustanaka, który pojawiał się za rzadko i tylko w oskryptowanych momentach. Gdyby zrobili chociaż jeden etap w lokacji w której trzeba by jakiś czas się pokręcić, porozwiązywać zagadki, powalczyć z mniejszymi przeciwnikami i unikać nemezisa w postaci Ustanaka to mógł by to być bardzo fajny etap. Żeby daleko w przeszłości nie szukać, w The Evil Within w pierwszej części był rozdział w miejscówce, która skojarzyła mi się z posiadłością z RE1 w którym wykorzystali taki motyw i sprawdził się moim zdaniem świetnie. Widzę to tak, że po prostu zapadły złe decyzje podczas koncepcji całej gry i potoczyło się jak potoczyło. Mamy takiego potworka, z którego mogła by być udana, residentowa gra a wyszło ja wyszło.
"I'm no superhero. But together, we can end this."
PSKING
Posty: 1282
Rejestracja: ndz 18 sty, 2015

Post autor: PSKING »

Złe...a gra się sprzedała.
Awatar użytkownika
RVRE
Posty: 817
Rejestracja: ndz 07 wrz, 2014
Lokalizacja: ---

Post autor: RVRE »

Siła marki. Na Call of Duty czy Assassin's Creed też wszyscy narzekają, a co roku są to hity sprzedażowe.
Awatar użytkownika
TomekOKM
Posty: 26
Rejestracja: wt 19 cze, 2018
Lokalizacja: Bolesławiec

Post autor: TomekOKM »

Wybrali zły target graczy dla RE6. Tzn. zły z punktu widzenia fanów marki. Gra się sprzedała, na szczęście nie poszli do końca w tym kierunku przy okazji siódmej części z tego co słyszałem. Nie wyobrażam sobie co by było, gdyby kontynuowali na siłę to, co zrobili w szóstej części. I obym nie musiał tego widzieć. Postawienie na samą akcję, rezygnacja z klimatycznych miejscówek na poczet otwartej walki z setkami przeciwników nie może skończyć się dobrze dla marki RE. Dlatego cieszę się jak dziecko na zapowiedź remake'u (rebootu?) RE2. Już przy okazji piątki akcji było więcej, miejsce gry też nie sprzyjało klimatowi (słoneczna Afryka) jednak gra się wybroniła, ponieważ nie było tego nawalone tyle ile w 6. Zachowali umiar w rozmieszczaniu przeciwników, ich projekcie, zachowaniu i wyszło do bardzo fajnie. No i przede wszystkim byli zapadający w pamięci bossowie, których do dziś dobrze wspominam. Tego samego oczekiwałem po 6 części, jednak tam przesadzili. Ciekaw jestem siódemki, za którą niebawem się zabieram.
Ostatnio zmieniony śr 20 cze, 2018 przez TomekOKM, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Recoil
Moderator
Posty: 3377
Rejestracja: ndz 09 wrz, 2007
Lokalizacja: Perdition City
Kontakt:

Post autor: Recoil »

TomekOKM pisze:remaku (rebootu?)
Remake'u.

EDIT: Reboot byłby, gdyby rozpoczęli serię od zera, porzucając dotychczasowy kanon. Tak, jak miało to miejsce w przypadku Tomb Raidera.
Ostatnio zmieniony śr 20 cze, 2018 przez Recoil, łącznie zmieniany 1 raz.
Fluid Project
Calm Down People!
It's Just A Little Lie...
Awatar użytkownika
RVRE
Posty: 817
Rejestracja: ndz 07 wrz, 2014
Lokalizacja: ---

Post autor: RVRE »

Ale Afryka w RE5 miała swój urok. To był fajny powiew świeżości aby wrzucić postacie w niesprzyjający klimat i wg mnie Afryka wyszła lepiej niż np zamek z RE4.

Aco do RE6, to osobiście chce kontynuowania historii ale niech to wygląda jak remake RE2. Jestem ciekaw co dalej z tym pajacem Jakiem i ogólnie jak rozwiną nowe postacie typu Helena albo co dalej z Sherry.
Awatar użytkownika
TomekOKM
Posty: 26
Rejestracja: wt 19 cze, 2018
Lokalizacja: Bolesławiec

Post autor: TomekOKM »

Afryka też przypadła mi do gustu. Bardziej miałem na myśli to, że ciężko w takim miejscu osadzić akcję horrorowej gry a jednak się udało. Z przyjemnością zagrał bym w kontynuację z Shevą. Żałuje, że nie było jej w RE6. Jak dla mnie świetna postać, trochę za mało przedstawiona. Liczyłem, że podczas zapowiedzi Revelations 1 i 2 może znajdze się tam dla niej miejsce w spinoffie. Szkoda, że REV1 (swoją drogą świetny tytuł) umiejscowili przed akcją 5 części. Chętnie bym Shevę zobaczył w takim tytule będącym odnogą serii jeżeli nie zdecydują się kontynuować jej losów w głównej, numerowanej części. Nie wiem czy jest w siódemce, bo jeszcze nie miałem przyjemności ograć.
Kontynuację wątków z RE6 chętnie zobaczę. Tylko niech nie wsadzają tych wszystkich bohaterów jako grywalne postacie, żeby nie wyszło z tego takie pomieszanie z poplątaniem jak w 6. Moim zdaniem dwie kampanie zamiast czterech, w każdej duet postaci jak najbardziej wystarczy. Postawił bym tutaj na postacie takie jak : Helena, młody Wesker, Sheva i jedna z klasycznych męskich postaci - Chris albo Leon z pozostałymi niegrywalnymi postaciami przewijającymi się w tle. Tak bym to widział aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że ile fanów, tyle może być opinii. Jeszcze marzy mi się powrót zza światów Alberta Weskera (nie takie powroty świat widział) i jego konfrontacja z synem. Ale to bardziej w sferze marzeń, aczkolwiek kto wie. Nie obraził bym się jakby na miejsce akcji wybrali (przynajmniej na część gry, tą z Shevą) ponownie Afrykę z poukrywanymi tam labolatoriami i kompleksami badawczymi. Takie klimaty nigdy mi się nie znudzą. Z resztą do Re5 mam wyjątkowy sentyment :)
"I'm no superhero. But together, we can end this."
PSKING
Posty: 1282
Rejestracja: ndz 18 sty, 2015

Post autor: PSKING »

Już pisałem kiedyś że Re6 powinno być grą bez Re w tytule, wtedy mogłoby coś z tego być.

Dla mnie Re5 pod względem bossów to mistrzostwo świata, jeszcze ile ich jest.
Awatar użytkownika
TomekOKM
Posty: 26
Rejestracja: wt 19 cze, 2018
Lokalizacja: Bolesławiec

Post autor: TomekOKM »

Ja to widzę tak:
Pod względem pojawiających się bohaterów i zarysu fabuły 6 jest to jak najbardziej residentową gra. Natomiast gameplay i wymieszanie wszystkiego ze sobą na raz odstaje moim zdaniem od poprzednich części znacząco i po prostu do tej serii nie pasuje. Przyśpieszona rozgrywka, setki QTE ( to kręcenie gałkami co chwilę potrafi doprowadzić do szewskiej pasji), w ogóle gameplay za bardzo poszedł w stronę growych blockbusterów, gdzie akcja i tony przeciwników postawione są na pierwszym miejscu ku uciesze grających. Moim zdaniem Capcom chciał złapać dwie sroki za ogon. Z jednej strony dogodzenie fanom marki poprzez dodanie ikonicznych, przybijających sobie piątki postaci a z drugiej postawienie na szybką rozgrywkę ukierunkowaną na ilość a nie jakość. Sukces sprzedażowy osiągnęli, jednak chyba ani jedna ani druga grupa nie jest do końca z tytułu zadowolona. Bez „Resident Evil” w tytule i z inaczej nazwanymi bohaterami był by to w moim odczuciu średniak z ocenami rzędu 6-7/10, który nie przebił by się do szerszej publiki.
Bossowie w porównaniu do fantastycznych szefów z RE5 wypadają też blado. Zapamiętałem w zasadzie dwóch albo trzech, z czego jednego (Simmonsa) przez to, że był po prostu upierdliwy do bólu i autentycznie chciałem posłać go jak najszybciej do piachu a wraz z nim gościa, który wymyślił te wszystkie jego przemiany. Ustanak zapadł mi w pamięci i końcowy boss z kampanii Chrisa, ale to chyba tylko dlatego, że za pierwszym razem nie wiedziałem jak go ubić i spędziłem z nim o wiele za dużo czasu. Z subbossów to jedynie wąż z którym również Chris walczy w Chinach. Mojego ulubionego pilarza to gorzej chyba nie mogli zrobić. Bardziej mnie ten stworek rozśmieszał niż budził respekt. Nie to co ten z RE4 i 5. Przy pierwszym spotkaniu z gościem w piątce dało się odczuć, że mamy do czynienia z kimś groźnym, bezwzględnym a nie groteskowym jak to miało miejsce w RE6. Zabrakło przeciwników pokroju Popokarimu, Uroboros Mkono, gościa z Gatlling Gune’m czy chociaż by kogoś na wzór Reapera czy Regeneratora, którzy samym wyglądem wzbudzali podziw. Jakby nie mieli pomysłu na ciekawych i zapadających w pamięci bossów. Ot w większości kreatury, które po prostu trzeba ubić. I było ich za mało jak na tak rozdmuchaną grę. W RE4 czy 5 trzeba było znaleźć jakiś sposób na pokonanie bossa, natomiast przy szóstce nawet jak to było, to po zakończonej walce nie miałem takiej satysfakcji jak w poprzednich częściach.
"I'm no superhero. But together, we can end this."
PSKING
Posty: 1282
Rejestracja: ndz 18 sty, 2015

Post autor: PSKING »

Pamiętam Simonsa z tego jak był durny, i było go naprawdę dużo.
Pamiętam też Ustanaka. Wielki Nemesis 2.0, który ostatecznie był jedynie elementem oskryptowanych momentów.
Jasne, skojarze co jeszcze było, ale muszę sięgać do pamięci bo byli poprostu słabi.
Awatar użytkownika
TheMitu97
Posty: 159
Rejestracja: sob 23 mar, 2013
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post autor: TheMitu97 »

Scenariusz Chrisa, mimo iż był typową strzelanką, naprawdę przypadł mi do gustu. Jednak jest jedna rzecz, którą Capcom mógł zmienić i dzięki niej ta kampania zyskałaby według mnie wyższą notę. To Chris powinien być tym, który pod koniec umiera zamiast Piersa. Bohaterska śmierć jednego z głównych bohaterów serii dodałaby jeszcze więcej dramatyzmu tej kampanii, a Piers mógłby spokojnie zastąpić naszego mięśniaka w następnych odsłonach serii (np. w RE7). Szkoda, trochę zmarnowany potencjał postaci Piersa.
Awatar użytkownika
RVRE
Posty: 817
Rejestracja: ndz 07 wrz, 2014
Lokalizacja: ---

Post autor: RVRE »

Nie popełnią tego błędu, który popełnili z Weskerem. Ale też uważam że Piers mógłby przeżyć, bo naprawdę był materiałem na dobrą postać. Choć z drugiej strony scena jego śmierci nie jest pokazana więc może jeszcze powróci. Fajnie by było go zobaczyć np w jakimś labie jeszcze bardziej zmutowanego.
Awatar użytkownika
Leon. KennedY
Posty: 1506
Rejestracja: pn 08 paź, 2007
Lokalizacja: Raccoon City

Post autor: Leon. KennedY »

Czy ja wiem czy popełnili błąd z Weskerem... Trzeba było w końcu definitywnie zakończyć jego wątek i 5 dobrze to robi. Tak samo tutaj można było spokojnie uśmiercić Chrisa, kampania by tylko na tym zyskała, a i Chris fajnie by się z nami mógł pożegnać, ratując ten ostatni raz "dzień"...
Awatar użytkownika
WESKER-DL
Posty: 3838
Rejestracja: czw 08 lut, 2007
Lokalizacja: Łęczyca

Post autor: WESKER-DL »

Jeszcze przed premierą tak właśnie sądziłem, że Chris zginie w tej części. Na trailerach często występował wątek Chris vs Leon ale to były wtedy dobre chwyty marketingowe.
Oglądaj na YouTube - RESIDENT EVIL CGI | WIECZNY MROK EVIL TV odc. 37
PSN - WESKER-DL / społeczność FB - RESIDENT EVIL PL / Grupa FB - EVIL TV FanPage
Awatar użytkownika
RVRE
Posty: 817
Rejestracja: ndz 07 wrz, 2014
Lokalizacja: ---

Post autor: RVRE »

Wg mnie popełnili, bo zabijając Weskera, zabijają wg mnie sens kontynuowania całej serii co pokazali w RE6 gdzie nie ma ani jednego tak charakterystycznego przeciwnika. Simmons to pajac wyjęty z cyrku, no może Carla wybija się trochę z tłumu ale cała reszta jest do zapomnienia.

Poza tym- Heroes never die.
Awatar użytkownika
TomekOKM
Posty: 26
Rejestracja: wt 19 cze, 2018
Lokalizacja: Bolesławiec

Post autor: TomekOKM »

Moim zdaniem też postąpili źle (może nie tyle źle co nieprzyszłościowo) ubijając Alberta w piątce. Był (jest?) to chyba najbardziej charakterystyczny czarny charakter z serii. Jestem zdania, że kluczowych postaci dla danej serii nie należy definitywnie kłaść trupem, jeżeli ma się w zamyśle kontynuowanie opowieści w następnych częściach. Można zrobić fajne zakończenie z zostawioną furtką na kontynuację. Trochę strzał a stopę, bo widać po RE6, że nie mieli pomysłu na ciekawego antagonistę. Aż się prosiło o obecność starego Weskera w kontekście pokazania jego syna, który ma potencjał na fajną postać dla serii. Podobnie nie jestem za uśmiercaniem ikoniczych bohaterów jak Chris, Leon, Jill czy Ada. Nigdy nie wiadomo, kiedy dany protagonista może się przydać. Można postać wysłać na emeryturę, do ciepłych krajów, zamknąć na amen w betonowej celi, niech się przewija jako pieść przeszłości w serii, ale nie ubijać. Zabić można postać, która pojawiła się jako nowa przy okazji którejś z kolei części i nie jest to postać, na której oparte jest uniwersum. Myślę, że dlatego zdecydowali się uśmiercić Pierca zamiast Chrisa, co było dobrą decyzją w moim odczuciu. Chociaż może się okazać, że jego śmierć wcale nie jest permanentna jak się wydaje. Podobnie jak z Albertem Weskerem. Moim zdaniem jeszcze powróci zza grobu. Simmons z 6 bardziej budzi śmiech i politowanie nad jego pajacowatością. Nie miał tej charyzmy co Wesker. Do Alberta czułem respekt przed każdą konfrontacją nawet pomimo jego kiczowatości i cliché, które biło na kilometr, natomiast w RE6 tego zabrakło. Za to właśnie uwielbiam Residenta jako serię, że pomimo tego, że jest strasznie przerysowana, miejscami aż za bardzo to jednak ma w sobie to coś, co trzyma mnie przy niej. Te miejscami drętwe dialogi, idiotyczne decyzje mają swój urok. Natomiast w 6 podeszli do tego za poważnie, z takim nadęciem co po prostu wysadziło cały klimat. Resident jest fenomenalny, jeśli rozgrywa się bardziej kameralne, bez rozdmuchanej do przesady akcji na globalną skalę. Owszem, w tle niech przewija się ogólnoświatowy konflikt, panika na całej Ziemi, tylko niekoniecznie mam ochotę w tym uczestniczyć jako gracz. Mnie bardziej w tej serii pociąga walka na ograniczonym obszarze, w miejscówce jak rezydencja, komisariat, wioska z RE4 czy wyselekcjonowane i świetnie dobrane fragmenty Afryki w RE5 albo genialny motyw statku w Revelations. Natomiast w 6 postawili miejscami na zupełnie coś innego. Wszystkie te walki z BOW z towarzystwem innych żołnierzy, pościgi motorówkami, samochodem, motocyklem, konfrontacja ze śmigłowcem, latanie odrzutowcem czy sama absurdalnie przeciągnięta walka z Simmonsem są dla mnie zaprzeczeniem residentowatości. Dlatego szósta część nie jest wg. mnie dobrym Residentem.
Ostatnio zmieniony sob 23 cze, 2018 przez TomekOKM, łącznie zmieniany 1 raz.
"I'm no superhero. But together, we can end this."
Awatar użytkownika
Chrris_BSAA
Posty: 15
Rejestracja: wt 21 mar, 2017
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Chrris_BSAA »

WESKER-DL pisze:Jeszcze przed premierą tak właśnie sądziłem, że Chris zginie w tej części.
Miałem bardzo podobne przeczucie, zwłaszcza bez wcześniejszego spoilerowania, gdy po raz pierwszy przechodziłem kampanię. W momencie kiedy Chris jadąc z Piersem podwodną windą stwierdził, że po uratowaniu Jake'a wycofuje się z ''interesu'' i wyznacza Nivansa na swojego następcę byłem niemal pewny, że Capcom za chwilę uśmierci Chrisa - jakaś dekompresja czy spadająca rura (a la Gail z DC), w każdym razie coś bardzo prozaicznego, ba wręcz głupiego, niegodnego takiej legendy :rad13: . Dodatkowo emocje miała podgrzać scena konfrontacji Kapitana z Millerem, choć szczerze powiedziawszy mnie jakoś nie przekonała...
(W sumie może lepiej, że Chris przeżył, bo inaczej płytka niechybnie wprost z czytnika PS3 wyleciałaby przez okno :smiech1: )
Mogę jedynie domyślać się, iż niebiesko-żółci mieli zupełnie inną pierwotną wizję 7 części RE, w której Chris znowu odgrywałby kluczowa rolę (co prawda trzecia z rzędu z Redfieldem jako głównym bohaterem, może jakiś co-op z Leonem jak w ''Vendetta'' czy powrót do Afryki - sugestywna bonusowa scena z Jake'iem). Z tego co pamiętam, jeden z developerów wypowiadał się w filmiku dostępnym na YT odnośnie początków tworzenia RE7. Od 2013 pracowali nad bezpośrednią kontynuacją RE6, z jeszcze większą ilością akcji i bioorganicznych, dopiero rok później, po odświeżeniu przez team serii ''Evil Dead'' całkowicie zmienili koncepcję gry. Bardzo chętnie zobaczyłbym materiały które powstały przy produkcji owego ''RE 6,5''. Niestety pomimo poszukiwań w Sieci nic nie znalazłem... :zmiesz3:
I can't keep running away. I have to face the truth, accept responsibility. That's the only way I'll ever remember. The only way I'll get my life back.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Resident Evil 6”